Tydzień ostatni był jakiś szalony... Podstępny atak wirusa we czwartek - tak więc całą noc oraz następny dzień i noc spędziłam na wycieraniu podłogi - bo Antoś jeszcze nie opanował korzystania z miski w trakcie wymiotowania (a i Wojtek nie zawsze zdąży) oraz praniu. Wiwat początki przedszkola :>.W niedzielę podejrzewałam znów podstępny wirusowy atak na Wojtka, ale nie - po prostu dziecię się przejadło. Wniosek - nie robić po chorobie racuszków ryżowych - dziecków nie da się wtedy upilnować ><".
W poniedziałek Luby wybył z Myszą do Warszawy - jak co miesiąc - w celu nawiedzenia rehabilitantki. Pani pochwaliła, że jest poprawa (po czym, spojrzawszy w notatki, zakrzyknęła, ze jest duża poprawa :)). Wycofała jedno ćwiczenie z zestawu, dołożyła 4 nowe.
Dostaliśmy też - w końcu - wyniki badań genetycznych - które oczywiście nic nie wykazały :/.
We czwartek byliśmy na komisji - Lena jest oficjalnie niepełnosprawna. Z jednej strony się cieszę, bo zaświadczenie ułatwi parę rzeczy (w tym sprawę finansową), a z drugiej... dołujące to mocno... :(
W piątek boje z MOPRem, dzięki bogom trafiłam przed tłumem i na bardzo pomocne panie. Teraz czekam na decyzję.
Wczoraj i dziś jeszcze odwiedziny mamy :)
A w temacie chorobowym, to muszę się pożalić. Od początku grudnia mamy problemy z ogrzewaniem. Przez dwa pierwsze tygodnie grudnia ciepłej wody i ogrzewania nie było 6 razy. Potem niby problemy się skończyły, a od zeszłego tygodnia - znowu. Tym razem co prawda ciepła woda jest, za to grzejniki co wieczór praktycznie nie grzeją - są takie ledwo ledwo ciepłe. U wszystkich w mojej rodzince skończyło się to gigantycznym katarem ><" i to łącznie z Leną, która - tfu tfu - jak dotąd wykazywała się wyjątkową odpornością. Dzisiaj łaskawie pan konserwator wywiesił na drzwiach od klatki numer do siebie.... i chyba zaraz trzeba będzie z niego skorzystać :/.
Człowiek myślał, że w bloku go takie atrakcje ominą... :/
Na froncie robótkowym - dobijanie :D. Pokończyłam w końcu osłonki pod okna (niejako przymuszona wspomnianą wcześniej sytuacją grzewczą) - niestety nie są na tyle atrakcyjne, żeby im fotki pstrykać :P W kuchni porobiłam też kapturki na słoiczki - i tutaj zdjęć brak, ale to z racji braku dobrego światła. Wykończyłam też w końcu woreczek dla Ailinon, który czeka właśnie na panie i prasowanie - to z kolei pokażę, kiedy już dotrze do samej Aili.
A co mogę pokazać? Słoik na TUSAL mogę pokazać.
O.
Nie wyszedł mi do końca taki jak chciałam, ale i tak mi się podoba. Na wierzchu różyczki i gałązki poczynione nićmi od Margott. I podoba mi się takie haftowanie - w planach mam więcej :).
Jednocześnie pokazuję słoiczek na jutrzejszy nów :). Jak widać na razie prawie nic tam nie ma, ale zaraz przybędzie...
A na koniec - krótko:
NIE DLA ACTA
I to by było tyle na dziś :P.
Pozdrawiam wszystkich Czytaczy i pędzę do córy i szydełka :)
Pozdrawiam wszystkich Czytaczy i pędzę do córy i szydełka :)
Bardzo mi się podoba ten słoik taki eko, tylko kompletnie nie wiem o co chodzi?
OdpowiedzUsuńTutaj jest wyjaśnione, na czym ta zabawa polega http://cyberjulka.blogspot.com/2011/11/tusal-2012-zapisy.html :)
UsuńMilo uslyszec ze jest poprawa u corci.Bedzie dobrze zobaczysz!
OdpowiedzUsuńPamietam jak ja wyzarlam wszystkie racuchy u babci i chorowalam 2 dni,mialam wtedy 17 lat :)a co tu sie dziwic maluszkowi ktory smaki poznaje i widac trafil na swoj:)
kocham nakrycia na sloiczki,Twoj jest Piekny taki delikatny.
Trzymajcie sie cieplo i nie dajcie sie zimie!
Superintendent powinien zajac sie problemem braku cieplej wody!
Sedecznie pozdrawiam
Zdrowia życzę dla całej rodziny. I niech się te problemy z ogrzewaniem skończą. Pogoda taka, że łatwo o każde choróbsko, więc niech choć w domu będzie miło i cieplutko. Uroczy słoiczek:)
OdpowiedzUsuńZaczne od końca, do szydełka ? a co dziergasz? Ty przynajmniej masz słoiczek ozdobiony a ja własnie siedzę nad wyszywaniem jego wieka i wyzywam na czym świat stoi.Cos ostatnio często myślę o Tobie.. nawet śniłaś mi się! w sprawie choroby to bardzo Ci współczuję , ja jutro idę do kontroli i biorę najmłodszego bo kaszle jak najęty.Życzę Twoim dzieciom zdrówka i oby problemy z ogrzewaniem się nie powtórzyły bo ponoć mrozy idą . A Tobie życzę dużo sił do dzwigania tego wszystkiego, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńkróliśka - podobnego do tego, którego robiłam w lecie.
Usuńsiostrzyczka zamówiła :).
Mam nadzieję, że ten sen to nie był koszmar :D
Kochana, przede wszystkim zdrówka życzę całej Waszej 5! :* I trzymam kciuki, by wszelkie sprawy formalno-prawno-finansowe rozwiązały się z korzyścią dla maleńkiej Lenki przede wszystkim! Uściski!
OdpowiedzUsuńszybkiego powrotu do zdrówka dla Was wszystkich i by te łapki tworzyły więcej pięknych rzeczy.
OdpowiedzUsuń:*
Ech chorasy, zdrowiejcie i nie chorujcie :) Swoją drogą dziwne akcje z tym ogrzewaniem u Was.
OdpowiedzUsuńA słoik żeś taki wielgaśny zrobiła, nazbierasz tyle śmiecików? ;))
Ja też "Nie dla ACTA" ;))
Zdrowiejcie i nie dajcie sie żadnym choróbskom !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :))
Nie dajcie się wszelkim bakcylom. Wielkie Uff - dla wyników badań (moje wyniki b. genetycznych do d..., niestety:/).
OdpowiedzUsuńPełen sukces u Lenki i wiadomo, że u Nas w Polsce z papierami zawsze łatwiej:)
Pozdrawiam ciepło.
Trzymajcie się ciepło mi wszystko i dzwońcie ile wlezie do konserwatora! :P I dobrze, że przynajmniej wiesz, na czym stoisz, choć trochę będzie łatwiej. Buziolki!
OdpowiedzUsuńpo pierwsze życzę Wam dużo zdrowia i szybkiej naprawy awarii, a po drugie może zachcesz się podzielić przepisem na te racuszki, jeszcze nie słyszałam o ryżowych. Ja mam dziecko-niejadka, ale owocowe z serkiem zjada to może by i ryżowe też były ok.
OdpowiedzUsuńprzepis wrzucę w następnym poście :)
UsuńHi, dzięki Tobie dowiedziałam się (po godzinach obserwacji różnych blogów) czym jest candy a teraz jeszcze TUSAL, nie jestem pewna, czy do końca ogarniam ideę, ale pomysł wydaje się świetny, szkoda, że spóźniłam się zapisać, ale i tak pomyślę nad takim słoiczkiem - już po dzisiejszym dniu miałabym czym zapełnić jego dno... Córuchna niech rośnie zdrowa, potrzebne kobiety silne kiedy wokół rodzą się sami chłopcy (na 3 ciężarne znajome - 3 chłopców).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Liadan
No wreszcie znalazłam, powiem ze szukałam kto jeszcze mówi nie dla ACTA tak czułam , że to chyba Ty he he...
OdpowiedzUsuńKochana, nie wiem czy mam w sprawie Lenki gratulowac, czy wspolczuc...mam pomieszanie uczuc, naprawde...Odnosnie "grzania": dobrze, ze nie masz takiego Tescia jak ja:-)))))))) Musze przykrecac grzejniki do dwoch kresek, bo przy trzech (a skala jest do 4 i pozniej juz max) mamy okolo 25 stopni, a ja...jeszcze do piekla zdarze trafic....mam czas....chyba....jeszcze;)))))
OdpowiedzUsuńMusze sobie sprawic taki sloik na tusal, bo wyrzucam morze obrzynkowych niteczek!!!!
Elizko Kochana!!!! buziaki sle!!!!
Zdróweczka życzę!
OdpowiedzUsuńMoje niunie też zasmarkane, mnie też coś zaczyna, ale walczę...Lubię zimę i mróz, który zamraża chociaż na jakiś czas te wszystkie wirusy i bakterie, ale taka pogoda, która jest teraz to jakaś masakra! Niech ta pogoda się w końcu zdecyduje!
TUSAL musze o tym poczytać, bo kolejny raz z rzędu widzę cos takiego i nie wiem o co chodzi :)
Pozdrófffki!
Zdrowia dla dzieciaczków, fajnie że Lenka robi postępy, nie poddawaj się, będzie lepiej:)
OdpowiedzUsuńGrzanie - cóż, pamiętam mieszkanie w bloku i ciesze się że już mnie o omija, teraz jak sama sobie nie napalę to marznę ;>
I dodam w związku z poprzednim wpisem: mój synek też miewa ochotę na suchy chleb tudzież bułkę, szczególnie w okresie zimowym:))))
Śniegowy piesek hmmm fajowo, szkoda tylko, że śnieg się rozpuścił :( I naprawdę już nie macie śniegu? Bo u nas wczoraj non stop padało, co odśnieżyłyśmy to nam zapadało, ale jest lekki mrozik i nie da się nic ulepić. A miałabyć jeszcze Felkowa i jakaś księżniczka :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
dzisiaj w nocy napadało :) ale też przymroziło trochę, więc lepić się nie da :/
UsuńUwielbiam słoiki, mam manię słoikową. Bardzo ładne
OdpowiedzUsuń