Pomoc dla Lenki

wtorek, 25 stycznia 2011

utknięta

Utknęłam w tej zimie... dni, kiedy nie było śniegu wydają się takie odległe... a przecież to było tydzień temu. Niemniej pogoda za oknem zaczyna mnie wybitnie deprymować. Większość dnia przesypiam - albo w łóżku, albo siedząc i bezmyślnie gapiąc się w komputer.
Rozgrzebany nietoperek czeka na skrzydełka. Sówki czekają na uszycie. Ctulhu czeka na wydzierganie. Prezent na wymiankę na Craftladies jest dopiero w sferze - całkiem ambitnego, ale wciąż - planowania.
Lista rzeczy do zrobienia robi się coraz dłuższa... a ja złapałam najpopularniejszego w Polsce misia - niechcęmisia :P

Co prawda w głowie pomysłów wciąż przybywa - wprost proporcjonalnie do przybywających na dysku w zastraszającym tempie gazetek i książek "crafterskich"... tylko - jak zwykle - pytanie - kiedy, jak i (przede wszystkim) za co :P.

Nic to, jak mawiał pewien Mały Rycerz. Trza brać siedzenie w troki i zacząć coś robić, bo to tak być nie może.

I w przyszłym tygodniu koniecznie kupić kwiaty w Dronce :P. Mi też brakuje zielonego :D


PS. Doniesienia z frontu dziecięcego.
Antka nie można już w ogóle spuścić z oka - zaczął włazić na wszystko. Ulubione miejsce, gdzie młodzieniec obecnie rezyduje - stoliczek.
Antoś kontra język polski - remis. Nie chce już naśladować zwierzątek, ale mówi ładnie "pa pa", "ma" i "ma ma", które zakres znaczeniowy ma ogromny, "brawo" które brzmi mniej więcej jak "błabło" oraz - przyswojon wczoraj - "puuu paaa" - i konia z rzędem temu, kto zgadnie o co chodzi, bo mnie się jeszcze nie udało :D (i bynajmniej nie oznacza ono wiadomej części ciała :P)

czwartek, 13 stycznia 2011

tarotowo, chorobowo...

Co do ostatniego posta - zwierz to ćma :).
Moja karta co prawda nie jest tak ładna, jak ta w poprzednim poście, ale motylki tez są :D (zresztą tak fatalnie nałożone, że jako pierwsze rzucają się w oczy ><" jeden z głównych powodów, dla których chcę jak najszybciej wymienić tą talię).

Po wrzuceniu poprzedniej notki spędziłam cały wieczór nad kartami - jak już tak dobrze szło...
analizowałam panu mężu jego grupę rajdową w WoWie :P
oraz samego pana męża :D zaczęłam sama z ciekawości (od tego w sumie się zaczęło), a potem sam poprosił :)

Najpierw zapytałam o małża, jak gra...
wyszedł Sąd.
No jak w mordę jeża - paladyn :P.
Dodatkowo ta karta oznacza przetrwanie - a on gra tankiem :).

Drugie pytanie - małż jako raid leader.
Wyszedł Rydwan
Znowu paladyn :). No i widać, jak prowadzi... spróbujcie ogarnąć kilkanaście osób, żeby robiły na raz to co trzeba, nie gadały przy tym i jeszcze żeby każdy przy tym był zadowolony...
Rydwan jak nic :)


...
Poza przygodami tarotowymi....
Wojciech leży. Przeziębienie go wyjątkowo paskudne dopadło :/. Co gorsza, chciało już przełazić na reztę, ale jakoś się udało uniknąć.

Za to znowu łapię niechcieja i ciężko mi się zabrać za cokolwiek... za to zainstalowałam sobie Heroes of Might and Magic II (tak się jakoś stęskniłam) i nawet udało mi się wygrać :P

I tym optymistycznym akcentem się żegnam na dziś - dobranoc :)

wtorek, 11 stycznia 2011

...

Jakieś te ostatnie dni nieszczególne. Czuję się, jakby łapacz mi za dużo energii wyłapał :P.
Nic w sumie nie robię, bo co w ręce nie wezmę, to mi nie wychodzi... nici się rwą i plączą... chyba trzeba będzie na jakiś czas wrócić do haftowania albo bransoletek makramkowych :) to mi wychodzi zawsze :D.

na dodatek wykrakałam, i Wojtek się rozłożył. Właśnie zresztą skończyliśmy sprzątanie, bo maść Pulmex okazała się mieć zadziwiające właściwości wykrztuśne... łącznie z kolacją :/. Dzięki bogom, malutkiego jakoś nic nie bierze.
Ale mi Wojtek za to dorasta :D. Przy ostatniej chorobie nie dało się go do łóżka zagonić, a teraz sam wędruje i większość dnia spokojnie przeleżał :)
A Antoś w tym czasie skutecznie pozbawia mnie problemu - co z pierniczkami. Przecież tyle ich wyszło, myślałam, ze do wiosny będziemy je dojadać. A tu maluch się na nie tak uwziął, że zaczyna już być widać koniec :D.

Na koniec - mój mały wczorajszy eksperyment z tarotem :)
Pytałam o swoje zwierzę mocy.
I wyszła - Cesarzowa. Odwrócona.


Kto zgadnie, o jakie zwierzę chodzi? :D

PS. Karta z talii Shadowscapes Tarot ©Stephanie Pui-Mun Law.
Znowu zaczyna mnie na nią kusić ^^

I tutaj też rozdają :D

The Plaid Scottie

niedziela, 9 stycznia 2011

łapacz i zaległości :)

zapowiadany łapacz :)


troszku krzywy, ale pod sam koniec owijania złamała mi się gałązka, która jest podstawą łapaczka... ale żal mi było niszczyć to, co już zrobiłam... no i taki trochę krzywy wyszedł. 
Z następnym - bo następny (albo i następne :)) na pewno powstanie - będę koło robić już z drutu (tylko muszę jakiś znaleźć :P). No i w planie były piórka - Maryś, liczę na Ciebie :D

a to jeszcze zaległe frywolitki. Obie zdobiły choinkę :)
ta jako bombka... 
wzór ze zdjęcia z internetu


a to jako gwiazdka na czubku :)
wzór p. Stawasza


i jeszcze komplecik, który zrobiłam już jakiś czas temu, jako podziękowanie dla koleżanki mamy :) Antoś dostał od niej dużo ubranek, z których jej dziecko już wyrosło :)

 no to tyle na dziś :) muszę tymczasem podążyć za zewem żelazka... może w końcu uda mi się odkopać stół? :>

a tutaj rozdają :D

cukierki w Projektowni JednoIglec :)
http://jednoiglec.blogspot.com/2011/01/szmatki-z-jednoiglcowej-szufladki.html

sobota, 8 stycznia 2011

powrót do normalności :)

Dziecka wróciły. Jęczące, jak zwykle po wizycie u dziadków... szczególnie Antoś :/ rozleniwił się znowu i gada mniej niż gadał... a wszelkie czynności, na których muszę się bardziej skoncentrować (jak zmywanie czy choćby wrzucenie notatki na bloga :P) powodują Atak Wściekłego Wrzasku.

a poza tym rozmontowałam już choinkę :P jakoś w tym (a w zasadzie w tamtym :P) roku mi nie wyszła... 

Craftowo  nie idzie mi może jakoś rewelacyjnie, ale się nie obijam :) Coś tam cały czas się dłubie... wydłubało się już małego wielkiego Ctulhu na szydełku, ale powędrował już do brata - więc jak on zrobi zdjęcie - to będzie zdjęcie, bo ja mam tylko takie, na którym głównie widać piksele :P
Mam za to teraz dobry okres na robienie planów i zbieranie inspiracji :D grzebię po etsy, sklepach itd, podpatruję, przerabiam, szkicuję... i mam nadzieję, że wystarczy mi zapału na chociaż połowę tego, co mi już się nazbierało, bo sporo tego jest :D

tym optymistycznym akcentem się żegnam i pędzę dłubać łapacz snów oraz naszyjnik dla mamy na studniówkę :)

sobota, 1 stycznia 2011

hepi niu jer :P

wszystkiego dobrego w nowym roku :)

co prawda, żeby w nowy rok nie wchodzić z aż takim entuzjazmem, dalej męczy mnie przeziębienie (trzeba będzie się chyba wybrać do lekarza... -_-) i to coraz gorzej...

No, ale postanowienia noworoczne poczynione... będę zadowolona, jak mi się uda spełnić po 1-2 z każdego "działu" :)
teraz wędruję do łóżka, kurować się. Jutro jazda po dziecka. Trochę się już stęskniłam :)

Ogłoszenia