Pomoc dla Lenki

środa, 5 grudnia 2012

:>

remont.

:D

sobota, 17 listopada 2012

echhh...

Dalej na walizkach... i nie wiem, kiedy to się wreszcie skończy :/

Dla odmiany, dzisiaj większa porcja zdjęć. Żeby nie było, że nic nie robię :P

Ale najpierw TUSALowy słoiczek, w którym w końcu coś przybyło.


A teraz do rzeczy.
Po pierwsze primo - etui na Kindle'a (zwanego również Kundelkiem :))

Z piżamki wygrzebanej na ciuchach :) z kieszonką na kabelek.

A po drugie - wydziubany na przerwach piórniczek - nic specjalnego 

Tyle moich tworów gotowych. Jest jeszcze kilka w stanie mniejszej lub większej rozsypki, ale nie chce mi się nawet zrobić im zdjęć :/.

Natomiast mam do pokazanie trochę prezentów :>

Po pierwsze od Izary - umówiłyśmy się na wymiankę, Ja już prezent dostałam, a moja część - aż wstyd się przyznawać :( - jeszcze nie skończona.
A popatrzcie jakie cudo ^^
wiedźmi kuferek ^^ wraz z zawartością.

Dostałam też prezent od Agafii.

Oraz od Bulmy (to w ramach zabawy "Podaj Dalej")
(strasznie niewyraźne wyszło, ale przy tych jakże słonecznych dniach, robieniu zdjęć w piwnicy :P i moim cudownym aparacie w komórce - efekty są, jakie są :/)

Na koniec fotki ze spacerów 

synków dzieło przy okazji pierwszego śniegu

A na zakończenie - Leniuszek, bo dawno jej nie było :P
Z Lenką byliśmy niedawno w Warszawie na wizycie w poradni genetycznej w IMiD - wyniki badań za pół roku. W przyszły wtorek kontrola u neurologa.
Niemniej, mamy niewielkie - ale jednak - postępy.Mała dalej nie siedzi ani nie pełza, jednak zaczyna wyrażać zdecydowane chęci, żeby to robić. Nogi już są gotowe do pełzania i raczkowania (kopie jak koń :>). tylko barki nie nadążają... 

Ach, i byłabym zapomniała :)
Dostałam wyróżnienie od Panny Licho :) - Liebster Award.

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.

i pytania, które zadała Licho:
1. Co najbardziej lubisz w blogowaniu? Może są rzeczy jakich nie lubisz?
Odkrywanie różności i poznawanie (na ile można poznać kogoś przez taką formę kontaktu) nowych osób i ich świata

2. Ulubione zwierzę?
Nie mam jednego - ćmy, koty i sowy.

3. Ulubiony wykonawca muzyki?
Tu również nie mam jednego ulubionego. Zazwyczaj to, co akurat słucham :P

4. Ulubiona książka?
Kolejny raz nie mam jednego typu :P  "Opowieści Sieroty" Catherynne M. Valente, cykl o Patrolach Łukianienki, ogólnie Świat Dysku Pratchetta... i jeszcze więcej :)

5. Czy wierzysz w duchy? ;)
Ano :)

6. Jaką książkę/grę/ulubioną historię powinni zekranizować?
"Opowieści Sieroty" - chociaż nie wiem, czy się da :P

7. Ulubiony sport?
Pływanie.

8. Lubisz gotować? Jeśli tak, to co? :)
Od jakiegoś czasu lubię :) przede wszystkim słodkości oraz makarony

9. Ulubiony kosmetyk?
Perfumy :>

10. Krótkie czy długie włosy?
Zdecydowanie długie, chociaż od moich mnie już czasem szlag trafia :P

11. Oglądasz seriale? Jeśli tak, to jakie :)
Tak. Po pierwsze Doctor Who, po drugie Doctor Who, po trzecie Doctor...  (psychofanka mode on :>)
Nie no, Doctor Who, Fringe, Ranczo, Carnivale, Columbo... 


A ja nominuję - wszystkich, którzy tu zaglądają :)


A na dobranoc...
:)

sobota, 20 października 2012

Monotematycznie

Znów nie mam nic do pokazania - jeno TUSALowy słoiczek, w którym nic nie przybywa.


I nie za bardzo mam co pisać... ot, życie :P dużo nauki, dziecka i ciągłe czekanie na remont... może za jakieś 2-3 tygodnie się w końcu doczekam... mam nadzieję, że mnie wcześniej szlag nie trafi, bo ostatnio jakoś tak niewiele brakuje....

środa, 19 września 2012

TUSAL biegiem :P

zdjęcie TUSALowego słoiczka
praktycznie nic nie przybywa :( ale mam nadzieję, że niedługo się to zmieni :P

tymczasem - jestem w permanentnym niedoczasie...
Do tego Antoni przyniósł z przedszkola prezent w postaci jakiegoś wyjątkowo paskudnego wirusa żołądkowego - przewałkował już nas wszystkich, tylko - tfu tfu - Lena się jeszcze ostała.

Lena z kolei robi postępy w ćwiczeniach - wczoraj pani rehabilitantka była z niej bardzo zadowolona :)

A ja zmykam na angielski, a potem uczyć się gipsu, anatomii i migania :D

niedziela, 9 września 2012

Nowe idzie :)

Się dzieje :) ale, ostrzegam, nie robótkowo :P

Mieszkanie w Lublinie sprzedane. Nowe - już nasze. Teraz czekamy na remont :P Jeszcze trochę poczekamy, zapowiada się najwcześniej w październiku, i to też jeszcze nie wiadomo, czy gdzieś w środku, czy pod koniec.
Ale z wielkim zapałem się przygotowuję. Mamy już zamówione kafelki do łazienki, a za 2 tygodnie będziemy mieli wymieniane okna. Mam już też wyszukane nowe meble. Zostało nam wybranie całej reszty majdanu łazienkowego, paneli i farb.


co poza tym... Antoś zaczął chodzić do nowego przedszkola... problemów ze zmianą nie było, lata radosny i znów do wszystkich mówi "pani" :). Poza tym jesteśmy w trakcie procesu odpieluchowania młodego... idzie jak idzie... sam nie zawoła, ale już przynajmniej nie dostaje histerii na widok nocnika ( na widok kibelka jednak wciąż)... nawet parę razy w przedszkolu siku zrobił :> co jest wielkim sukcesem, bo mały dzik najczęściej trzyma tak długo, aż mu się założy pieluchę, albo pęcherz nie wytrzyma :/ (co czasem trwa cały dzień).

Wojtek.... mój malutki syneczek poszedł do szkoły ^^. Radzi sobie dzielnie i bardzo mu się podoba :). Trochę się obawiałam (heh, a kto nie?), jak sobie poradzi, tym bardziej, że już dzień przed rozpoczęciem brzuch go z nerwów bolał :>.
Mój dzielny pierwszoklasista ^^



Lenka - jest poprawa :D rehabilitacja najwyraźniej przynosi efekty, bo Kluska zaczęła w końcu próbować pacać zabawki :) z zadziwieniem ogląda też swoje rączki i bardzo lubi jak babcia robi jej "Idzie raczek-nieboraczek" :).

A u mnie... robótkowo nie dzieje si nic... bo i ja od września chodzę do szkoły :) I semestr Technik Dentystyczny :D. Sama się trochę dziwię,  ale jak na razie mi się całkiem podoba :D. Trochę mnie przeraża anatomia i materiałoznawstwo... ale mam nadzieję, że sobie poradzę. No i czuję się tam całkiem dobrze, bo w sumie wróciłam na stare śmieci :P W tym samym budynku jest moje liceum :D
Btw. mój Luby również w tej samej szkole zaczął naukę :) dla odmiany - technik masażysta :>. Mam nadzieję, że podoła, bo ciągnie jednocześnie pracę i naukę...

A na koniec znów kilka fotek spacerowych :)








A teraz zmykam kuć anatomię :)

niedziela, 19 sierpnia 2012

przelotnie

do komputera dostęp mam cokolwiek utrudniony, wiec przelotem tylko zaglądam i na własne poletko, i na cudze...
póki co bujamy się od jednych rodziców do drugich... męczące to... ale wytrzymamy :)
tym bardziej, że jutro jadę podpisywać umowę i mieszkanko lubelskie będzie sprzedane... zostaje tylko wywieźć resztę gratów (meble już prawie wszystkie wywędrowały), no i ofc kupić nasze powiedzmy że wymarzone :>
a w czwartek trzymajcie kciuki gdzieś koło 10tej...

do tego wspomniana wcześniej wizyta u lekarza... dostaliśmy wykaz badań, które trzeba będzie zrobić jej w październiku, jak będziemy na badaniach genetycznych w IMiD... oraz dostaliśmy namiary na rehabilitantkę w Łukowie - czyli tam, gdzie się wyprowadzamy... mieliśmy już dwie wizyty i jestem bardzo zadowolona ^^ i trochę wkurzona, bo okazało się, że ta rehabilitacja, na której była Lenka... okazało się, że z Vojtą ma to niewiele wspólnego :/... echhh...
no i Lena wyjazdowa


na froncie robótkowym posucha - ukończyłam metryczkę (i czeka na wysłanie)



butki dla młodej leżą rozgrzebane... nie idą mi strasznie... wypróbowałam już kilka wzorów i wszystkie sprułam :/ nie ma ktoś wzoru na buciki dla półtorarocznego dziecka na szydełko rozmiar 3? :>

no i TUSALowy słoiczek, w którym nic prawie nie przybyło.



tymczasem się żegnam... nie wiem, do kiedy.


PS. plus zdjęcie z dzisiejszego spaceru
taką mamy ładną okolicę (no dobra, może nie najbliższą, bo ze 20 minut się idzie, ale i tak blisko :D)

piątek, 20 lipca 2012

rusza się ^^

W końcu :). Sprawy ruszają do przodu, we wtorek, o ile nic się nie stanie, podpisujemy umowę wstępną na sprzedaż mieszkania ^^ Bardzo się cieszę, bo już mi w związku z tym nerwy zaczynały puszczać... Ale mam nadzieję, że teraz już będzie z górki (przynajmniej do czasu remontu :>).

Jutro jedziemy do rodziców... chłopcy już tam są, od tygodnia.. stęskniłam się trochę :).
W poniedziałek natomiast jedziemy z Lenką do kolejnego lekarza w Warszawie... zobaczymy co tam nam powiedzą...
Sama Lenka zaczyna się przymierzać do siadania... pełzanie niestety dalej jej nie wychodzi - nóżki pracują bardzo dobrze, problem jest z barkami - nie działają tak jak trzeba.... Leniuch zaczął się także przytulać :) I nie chce złazić z rąk :>. Teraz właśnie się awanturuje, ponieważ już długo siedziała u mnie i czas ją odłożyć (prikaz rehabilitantki, to nie to, że jestem wyrodną matką :P).

W robótkach nie idzie mi może tak szybko, jak bym chciała, ale cały czas do przodu :)
Z WIPów - jedna ze wspomnianych wcześniej metryczek
Plus TUSALowy słoiczek.
Metryczka prawie skończona, zdjęcie robiłam rano, teraz już kończę backstitche - zostaje mi imię (będę musiała trochę pokombinować, bo jest za długie, żeby haftować je ze wzoru) i koraliki... których oczywiście nie mam :/... miałam zamówić i zapomniałam, a teraz zastanawiam się, dokąd mam zamówić :P. Chyba do mojej mamy...

Co jeszcze... a, moja ostatnia zdobycz :) Na Pchlim Targu 2 udało mi się zdobić włóczki, bawełniane :) Doszły wczoraj...

o tyle :) jakoś tak 4 kg. :) Zapasy, że wystarczą mi na ze 2 lata :D.

I to za 30 zł :>

Z tej różowiutkiej w centrum pierwszego zdjęcia już zaczęłam robić butki dla Leny (bo złośliwie mi ze wszystkich wyrosła :P).

To by było tyle na dzisiaj. Od jutra nie będę miała zbyt regularnego dostępu do internetu, więc- do zobaczenia kiedy tylko będę miała trochę więcej czasu i internet :>.

PS. Stuknęło mi 100 obserwatorów ^^ Chyba najwyższa pora pomyśleć o jakichś cukierkach :)

sobota, 7 lipca 2012

I need a Doctor, Podaj Dalej i inne inności

Ech... godzina 22, a dopiero zaczyna być czym oddychać... Nie podoba mi się to :P
Uff, musiałam sobie ponarzekać. Te upały mnie naprawdę wykańczają ><".
Plus od środy Leniucha zapewniła mi atrakcje w postaci wysokiej gorączki i innych kwiatków - po szczepieniu.

A przechodząc od marudzenia do rzeczy.
Jakiś czas temu zgłosiłam się u Deilephili do zabawy Podaj Dalej.
Na czym to polega?
Pierwsze 3 osoby, które podpiszą się pod tym postem otrzymają w ciągu 365 dni wykonany przeze mnie upominek. Każda z 3  zgłoszonych osób powinna ogłosić na swoim blogu taką samą zabawę. W zabawie można wziąć udział 3 razy.
Ktoś reflektuje? :)
To po pierwsze primo.

Po drugie
Stan moich WIPów
Powiem, ze jest całkiem zadowalający :D

Królik jest już gotowy
Razem z metryczką, którą dziś zaczęłam, powędruje w dal :).

Ćma prawie gotowa - czeka tylko na pranie i blokowanie
(wzór stąd - http://www.nezumiworld.com/crochet_049.htm)
Btw. nie spodziewałam się takich zachwytów nad nią :>
No i czy może ktoś ma pomysł, do czego ją użyć?
Bo musiałam, po prostu musiałam ją zrobić, natomiast nie zastanowiłam się w ogóle, czy mi się do czegoś przyda :D. (też tak czasem macie?)

No i moja Motylkowa Madame
Już całkiem blisko finiszu, ale zanim ją skończę  - no cóż, trochę to potrwa... zostały mi backstitche i - no właśnie - koraliki.... okazało się, ze te, które miałam przyszykowane, są za duże i generalnie niezbyt pasują... tak więc jutro pewnie zamówię... i będę czekać :)

Po trzecie
Nie pokazywana wcześniej praca - zaliczeniowa na koniec szkółki szycia maskotek na forum Craftladies.

Tildowa czarownica ^^ - a jakże by inaczej...

Teraz w loży WIPów zasiadają metryczka i królik dla Bijki :) (siostrzyczko, przepraszam, ze mi tak wolno idzie ><").

A co do pierwszej części tytułu posta...
Przy okazji ulubionych seriali wspominałam o serialu "Doctor Who"...
No cóż...
Przybyłam
Obejrzałam (nowe serie)
Zostałam psychofanką :>

Teraz w kolejce do obejrzenia stoją w pierwszej kolejności stare sezony :> ...
A na liście "koniecznie trzeba to zrobić"  usadowiły się m. in....
11ty doktor (i to do zrobienia jak najszybciej - jako prezent dla Lubego )
(stąd - http://pixelatedmushroom.blogspot.com/p/knittingcrochet-patterns.html#drwho)

Podobny kocyk
(zdjęcie wygrzebane na Craftsterze)

i - może kiedyś - taka torba
(stąd - http://quirkiecraft.blogspot.co.uk/2012/05/dr-who-travels-to-teesha-moore-land.html)

Swoją drogą nie tylko mnie się Doktor spodobał. Wczoraj pierworodny poprosił o szydełkowego Daleka :D... a Antoni bez przerwy chce oglądać jeden filmik
O ten:
I z tym optymistycznym akcentem odmaszerowuję spać :)

(I definitely need a Doctor :>)

PS. A w zeszłą niedzielę Antoni skończył 3 lata :D

niedziela, 24 czerwca 2012

WIPy, TUSAL i anioł

Dzisiaj będzie w miarę szybko :P
Znowu mam problem z czasem - dlaczego doba jest taka krótka?!
Nie ma ktoś pożyczyć jakiegoś Tardisa? :P

Loża szyderców... pardon, WIPów... Mam nadzieję, że to mnie zmobilizuje do skończenia ich jak najszybciej.
Królik

i ćma :)


Oczywiście WIPów jest więcej, ale wstyd się do tego przyznawać, a i te chcę skończyć w pierwszej kolejności.

Coś co jeszcze wczoraj było WIPem, ale zostało skończone i trafiło jako prezent na 25 rocznicę ślubu mojej chrzestnej :)


Janioł opiekuńczy
Janioł jest naprawdę spory - 88 cm - większy od Leny, a mniejszy od Antka.
Tutaj zdjęcie zaraz po uszyciu - żeby było widać rozmiar.

Prezent się spodobał, a przyznam, że i ja jestem z niego całkiem zadowolona :)

No i na koniec TUSALowy słoiczek

Razem z moją Madame Butterfly. Trochę jej przybyło, została mi większość ostatniej kartki i koraliki.

I na tym kończę i pędzę dalej oglądać Doktora ^^

PS. Wszystkiego dobrego z okazji Przesilenia/Kupały/Sobótki itd :) Niech lato będzie dobre ^^

czwartek, 14 czerwca 2012

jak ten czas leci...

"Tak nieraz spojrzę do lustra i myślę: Albert., jak ten czas leci... jak to światło leci... jakie to lustro brudne! "
(kabaret Potem)

No, lustro brudne nie jest, ze światłem też nie najlepiej, ale czas leci :P.

Dzisiaj Lenka skończyła roczek ^^
Mój najpiękniejszy imieninowy prezent... bo świętujemy dziś podwójnie - Lena urodziny, a ja - imieniny :)

Z tej okazji nawet udało mi się upolować aparatem coś na kształt uśmiechu :>
Bo jak się okazało, młoda co prawda sama się nie uśmiecha wciąż, ale uśmiech da się wywołać.... buziakami w szyję :) jak widać buziaki może dawać nie tylko ludź :)

A młoda już wielka jest... dla porównania - ze starszym bratem :)
Starszy brat z kolei rozwinął się w przedszkolu bardzo... jak wcześniej mówić nie chciał, tak teraz mu się buzia nie zamyka. Co prawda dalej większość jego wypowiedzi nie jest zbyt zrozumiała (Mmmm! Mmmmm, mmmmm. Otuś! - czyli Wojtuś).. dzisiaj np. w trakcie szykowania kolacji zaczął wołać "Klom!"... tak się głowimy z pierworodnym o co mu chodzi... Wojtek obstawiał klauna, a mnie w końcu oświeciło... Wojtek ostatnio ogląda "Wojny Klonów"! O klona mu chodziło...


A żeby nie było, że się całkiem obijam rękodzielnie - serduszka z masy solnej poczynione dla mam z okazji ich święta. Pomysł podpatrzony gdzieś w sieci, nie pamiętam gdzie...


A wizyta u rodziców była miła, oczywiście poszalałam też trochę w ciuchajach :P dla odmiany udało mi się  wygrzebać  coś do ubrania, a nie tylko do ozdoby/do szycia... :)


Z mieszkaniem dalej stoimy w miejscu... ale coś tak jakby zaczęło się ruszać :)

sobota, 2 czerwca 2012

I znów na chybcika

Będzie szybko, krótko i tylko z jednym zdjęciem :P.

Jak widać. Lala, prezent dla siostrzenicy - dzisiaj skończyła 7 lat :)
Nie do końca jestem z niej zadowolona (zaczynając od materiału na ciałko :/), ale najważniejsze, że Zosi się podobała.

Po niecałym tygodniu siedzenia samej z dzieckami - jestem padnięta. A i tak brat mi bardzo pomagał, a młode były całkiem grzeczne... tylko dzisiaj chyba im przeszło :/... no ale nic, naiwnie wierzę, że jutro się wyśpię. Tzn. w dzień, bo z rana czeka mnie koszmarna ganianina - pozmywać, posprzątać, poprasować i się spakować....

Jutro wybywam na tydzień do rodziców.


A kupca na mieszkanie dalej nie ma.... :(
zaczynam łapać doła :(.

Teraz pędzę spać, bo dzisiaj młoda zapeniła mi szalone 5 godzin snu. Do północy dzióbałam wspomnianą wyzej lalkę, a Kluska urządziła mi pobudkę o 4 rano, godzinę posiedziałyśmy, potem znów zasnęła i definitywnie wstała o 6 rano...
Mam nadzieję, ze dziś nie będzie powtórki z rozrywki.

niedziela, 20 maja 2012

total nieogar

Jak wyżej. Nie ogarniam. Maj wpływa na mnie... dziwnie. Niby sporo robię, a efektów - niewiele. Za to - jak pięknie na świecie... (jak już nie jest zimno :P)
Mam nadzieję, ze w końcu ruszy się coś z mieszkaniem. Wspomniany wcześniej pan delikatnie mówiąc olał sprawę - no sorry, przez dwa tygodnie wcale się nie odezwać :/ Nawet że nikogo nie ma, ale żebym chociaż wiedziała, że coś próbuje... ech. No nic, przyszli kolejni panowie - ci zrobili dobre wrażenie - zobaczymy co zdziałają. Chociaż mam cichą nadzieję, że ich pomoc nie będzie potrzebna - trzymajcie kciuki, proszę.

Zapowiada mi się ciężki czerwiec. Luby dostał pracę - ale już w naszym "docelowym" miasteczku. Zaczyna od 1 czerwca. Do domu będzie przyjeżdżał tylko w weekendy. Przez resztę tygodnia będę sama z dziećmi. No cóż,  szału robótkowego na czerwiec nie przewiduję :>.
Ale cieszymy się bardzo oboje - praca może specjalnie szałowa nie jest - ale ważne że w ogóle jest ^^.
No i tak źle nie będzie, bo to tak na prawdę 2/3 miesiąca :P - 2go przyjedziemy do niego i to na cały tydzień.

Z frontu robótkowego - mogę już pokazać to, czego zajawka pojawiła się w poprzednim poście. Paczuszka dotarła do nowej właścicielki - jest zadowolona :)
wzór chyba DMC - nie pomnę w tej chwili


W tak zwanym międzyczasie zrobiłam sobie balerinki :) głównie z braku jakichś kapci, szczególnie na chłodniejsze dni.
Skorzystała ze wzoru u Manajamy.
Śmiesznie się w nich chodzi :) pomijam już fakt, że nie jestem przyzwyczajona do całkiem płaskiego obuwia - jeśli można te balerinki pod tę kategorię podciągnąć... ale... kto pamięta modne swego czasu masujące klapki? To uczucie coś w tym stylu :)
Balerinki musiały też dostać gumkę, bo poruszania się w nich bez niej nie opanowałam - cały czas mi spadały :P.

I tyle mam do pokazania. Cienko trochę. Tzn. jest jeszcze jedna rzecz, ale to na następny post.

Za to chciałam pochwalić się moim zdolnym pierworodnym. Od jakiegoś czasu męczył mnie, żebym nauczyła go haftować. W zeszłą sobotę zabraliśmy się więc za naukę... i oto efekt.
Jak widać stwierdził, że krzyżyki mu jednak póki co nie odpowiadają...
Praca od początku do końca samodzielna... no dobra, pomagałam nawlekać nitkę :P

A na koniec - TUSALowy słoiczek.

Żegnam na dziś i wędruję do łóżka :) Mam nadzieję, że Lena daruje nam dzisiaj nocne koncerty...

Ogłoszenia