Pomoc dla Lenki

środa, 29 grudnia 2010

i po świętach...

już w domu. Chwilowo bezdzietna :)
 Mikołaj nas pięknie w tym roku obdarował... :) szczególnie się cieszę z głośników i prezenciku od Marychetki :)

I kolejne ambitne podejście do sprzątania :P oraz nadrobienia zaległości "craftowych" i zdjęciowych.

a na koniec krótkiej notatki - prezent który poleciał do Marysi :) już dostała, to się można pochwalić :P

piątek, 24 grudnia 2010

Wesołych :)

Pogodnych i spokojnych świąt :)

wtorek, 21 grudnia 2010

Yule

Dobrego Yule. Niech nowo narodzone słońce przyniesie wam światło, ciepło i radość :).



***
a z takich bardziej prozaicznych rzeczy. Dziecka właśnie pojechały do babci, więc przynajmniej przez jeden dzień, nie będę musiała oglądać Krecików i innych Teletubisiów :P. Może uda mi się choć trochę nadrobić z prezentami, bo jakoś mi czas uciekł... a tu jeszcze wszystko w rozsypce ><". Kilka prezentów już gotowych, z jednego jestem nawet bardzo dumna :). Jeszcze jutro parę rzeczy do załatwienia... może się wyrobię :P. No i obfocić to wszystko, bo przecież trzeba się pochwalić :P ale to już po świętach.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

nadrabiam zaległości :)

Ostatnio w końcu udało mi się w trakcie zakupów nie zapomnieć o bateriach do aparatu, więc zaraz sypnie zdjęciami :)

po pierwsze - efekty opierniczania się :)
przed lukrowaniem...


 ... i po lukrowaniu :)




po drugie - pierniczki i pomarańcze chyba zwabiły mi gryzonie... i nie mam tu na myśli dzieci, które pierniczkami obżerają się bez umiaru (tzn. Wojtek, Antoś głównie je nadgryza i chomikuje pod szafkami ><")
sami spójrzcie...


(myszony są na prezent dla bratnich kotów :D)


i trochę staroci, jakieś biżuterie, jakieś frywolitki, bransoletki... generalnie cały śmietnik, którego do tej pory nie chciało mi się obfocić :P






















to by było na tyle :)
jeśli wystarczy  mi samozaparcia, to może jeszcze uda mi się dziś skończyć prasowanie, ubrać choinkę i polukrować przynajmniej część pierniczków do jedzenia :D

piątek, 10 grudnia 2010

siię robi...

nie opierniczam się, bynajmniej :P
tzn. opierniczałam się wczoraj z rezultatem 272 pierniczki, które teraz trzeba przyozdobić (byłoby 300, ale z bólem serca musiałam resztę ciasta wywalić, bo się to do bardzo późna przeciągnęło i pod koniec ledwo powstrzymywałam się od zaśnięcia w cieście albo piekarniku :P) . I dziękuję Dziabce oraz Monice za udostępnienie przepisu :) O dziwo, póki co, pierniczki są dość miękkie :)

Poza tym, cały czas coś robię - pomarańcze i cytryny się suszą (wskazówka na przyszłość - nie suszyć cytryn w piekarniku, zapach jest mało przyjemny ><"), dziubię gwiazdki frywolitkowe na choinkę, powoli biorę się za prezenty... :) i sprzątam.

Muszę się jeszcze dziś wybrać do jakiegoś ciuchaja, zakupić ręczników, których mi nie będzie żal przerobić na cosia pod drzwi balkonowe - bo z nich ciągnie i cieknie. I potem jeszcze osłonki pod okna i coś pod biurko, bo mi nogi marzną :P.

sobota, 27 listopada 2010

:>

sezon przedświątecznej konspiracji uważam za otwarty :>

poniedziałek, 22 listopada 2010

niespodzianka :)

z samego rana niespodzianka :)
przy porannej bitwie o zmianę pieluchy okazało się, że Antoni jest Antonim Dwunastozębnym :) przybył komplet czwórek :)
No i nic dziwnego, że przy ostatniej dwójce dostał 39 stopni gorączki... skoro to wychodziły, oprócz dwójki, jeszcze przynajmniej dwie czwórki :D

poza tym... Zima idzie :P Powietrze już zimowe...
Moja paprotka zaczęła w zastraszającym tempie gubić liście - zawsze na zimę z całkiem solidnego krzaczka zostają dwa smętne liście.... Za to na wiosnę zaczyna odrastać jak głupia :D
 No i z rana MUSZĘ wypić kubek cieplutkiego kakao - zdecydowany znak nadchodzącej zimy :)

sobota, 20 listopada 2010

szydełkowo

Wspominałam wcześniej, że eksperymentuję z szydełkiem :)

Pierwszego dzieła (mitenek) nie pokażę :P bo jest ogólnie mocno niewyględne i nie chcę nikogo straszyć :P

Drugie dzieło - rękawiczki dla Wojtka. to już jakoś wygląda, można pokazać.


Z czasem pewnie coś jeszcze na nie naszyję, coby takie gołe nie były.

A teraz trzeci wytwór :) wg. tutka stąd -->http://stwory.blogspot.com/
Oto Bilet :)




Strasznie mi się podoba :D
więc pewnie zaraz powstaną kolejne :)

Tyle na dziś, idę zmierzyć się z górą prasowania. Niestety podejrzewam, ze znów wygra mój wewnętrzny zwierz - leniwiec :P

poniedziałek, 15 listopada 2010

po wymiance

na Craftladies :)

jako, ze już się okazało co dla kogo itd. to mogę pokazać, co ja zrobiłam :P

sowiszcza dla Jagusi
po prawdzie to byłam średnio zadowolona i uważam, ze się niezbyt popisałam, ale JeanSówki się spodobały, więc się cieszę :)


a to ja dostałam
od Friendzel :)

no, było tam jeszcze coś - herbatki, kawki i słodkości, ale nie dotrwały do zdjęć :P

niedziela, 14 listopada 2010

powrócona

od rodziców. miłe ciche dni dobiegły końca :/

plan roboczy na dni "bezdzietne" został w większości wykonany - udało się dogadać z maszyną do szycia, skończyć rękawiczki - Wojtek założył i latał w nich wołając, że ma "packi" :D (zdjęcia wrzucę jak zrobię :P chociaż po prawdzie to mało co w tym do fotografowania :P), chałupa też względnie ogarnięta, zostało tylko mycie podłóg (na tę wyjątkową okazję pożyczyłam od brata mopa, bo mam dość zasuwania ze ścierą na kolanach :P) i prasowanie. Nawet okna mi się  udało przez te dni pomyć :D

Nie skończyłam za to "czegoś na skarpetki" dla Wojtka, ale mi się raz, ze nie chciało, dwa, że mi się wizja odmieniła. I nie ogarnęłam aparatem tego, co już mam porobione, a co by się przydało w końcu obfocić. Chyba jednak muszę zainwestować w nowe baterie, bo mnie szlag jasny trafi ><".

U rodziców sobie, powiedzmy, że odpoczęłam też, co się głównie objawiało włączeniem dzieckom MiniMini i zaszywanie się w jakimś cichym kątku z książką. Udało mi się w końcu dokończyć "Przedksiężycowych" Kańtoch - całkiem całkiem toto + "Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny" - miłe zaskoczenie, bo innych książek Brzezińskiej (znaczy się o Twardokęsku) przetrawić nie mogłam i wykładałam się na góra 30tej stronie + "Odnaleźć swą drogę" - też całkiem sympatyczne, chociaż to "swą" w tytule o mało mnie nie odstraszyło skutecznie od całej książki - bo na wszystkie "me, "twe", "swe" itd reaguję po prostu alergicznie. Ale czytadełko okazało sie dosyć przyjemne, może tylko główna bohaterka nieco wkurzająca - zachowuje się jak 12latka z burzą hormonalną... chociaż ja też bym chciała sobie tak czasem siąść nad flaszką wódki i ponarzekać sobie, jak świat mnie nie kocha i życie jest generalnie do dupy, mimo że nie jest :P 
eeeeeee.... w sumie to robię, może poza wódką, bo jest fuj :P a biedni czytelnicy bloga muszą tego wysłuchiwać... :P
No i wczorajszy wypad do niejakiej Marychetki i pogaduchy babskie do 1 w nocy (za co zostałam ukarana powstaniem dziecięcia młodszego o 5 rano ><")

mąż w tym czasie pozostał w Lu i się socjalizował o godzinach nieludzkich z moim bratem, a jego szwagrem :P gdzie również popędził i dzisiaj
za co prawdzopodobnie zostanie pokarany jutro straszliwym bólem głowy i generalnie życia.

ja w tym czasie idę się namaczać z "Wiedźmą.com.pl" w łapce :P

poniedziałek, 8 listopada 2010

cisza... :)

dziecka wybyły do dziadków. na tydzień. do piątku nie będzie krecików, teletubisiów i innego rozdartego towarzystwa :D

co prawda już we środę mnie zacznie pewnie nosić, ale póki co się nie przejmuję :P


mam ambitny plan wysprzątać mieszkanie, póki nikt nie będzie za mną biegał i wywalał tego, co właśnie schowałam, wyspać się, opanować maszynę do szycia oraz Allegro i skończyć rękawiczki dla Wojtka - jedną już zrobiłam i nawet jako tako wygląda :D.
a może jeszcze coś? :)

z mniej przyjemnych rzeczy - nie pojadę raczej do Warszawy... a tak się na ten wyjazd cieszyłam - a tu klops - pieniądze się nagle i tajemniczo (jak zwykle) skończyły.
chyba że jutro w totka wygram :P

niedziela, 31 października 2010

Dobrego :)

Po pierwsze - dziękuję wszystkim za ciepłe i wspierające komentarze pod ostatnim postem. Sytuacja zaczyna się powoli prostować - co prawda bardzo powoli, ale wciąż :) przed Samhain zawsze życie mi tyłek przetrzepie...

po drugie - no właśnie, udanego Samhain/Halloween, dla tych, którzy je obchodzą :)

po trzecie - rok temu zdarzyło mi się w życiu coś bardzo smutnego, więc pewnie dzisiaj w ramach świętowania będę siedzieć i ryczeć :P. Przez ten rok udało mi się trochę dystansu do sprawy nabrać, ale wciąż boli jak cholera.
Love still burns.


na pocieszkę dla samej siebie - piesnia :)

wtorek, 26 października 2010

znowu...

Znowu życie próbuje mi do#$##!@#... bo inaczej to się tego nie da nazwać. Ponad tydzień zmagań z jakimś wirusem, Wojtek szaleje, Antek krzyczy, pieniędzy brakuje, wszystko co może się zepsuć - oczywiście się psuje.... jeszcze mnie jakieś dziwne schizy nachodzą.
Zrobić też nic nie mogę, bo albo biorę na siebie coś, z czym potem nie mogę sobie poradzić, albo mi giną potrzebne rzeczy...
Teraz miałam dziecku rękawiczki zrobić to mi czort ogonem nakrył szydełka ><".

Mam dosyć, naprawdę mam dosyć ><"

niedziela, 17 października 2010

boliboliboli

mój brzuch próbuje mnie od kilku dni zabić ><"

środa, 13 października 2010

hmmm...

Wpadłam ostatnio w mały dołek.  Nie robię w sumie nic (w sensie dziergania itd), głównie planuję. Taki czas na zbieranie pomysłów. 
Skutecznie mnie dobija za to jakieś choróbsko, które usiłuje mnie zmorzyć (jak na razie się nie dałam, może przejdzie bokiem) oraz Antoś, któremu wyłazi właśnie siódmy ząbek i z tego powodu lata wściekły cały czas.  I cały czas chowa swojego ukochanego Gacopyrza, a potem nie może go znaleźć... a wyobraźnie ma przy tym nieziemską, więc pół godziny przed spaniem latamy i szukamy... dziś (po dwóch dniach szukania) znalazł się Gacopyrz w szufladzie w łazience. ><".

I czekam. W ogóle mam wrażenie, że ostatnio składam się głównie z czekania. Na  jutro, bo dzieciaki jadą do babci - tak, wiem, wyrodna matka jestem ]:> - ale może się w końcu wyśpię. Perspektywa, że rano będę mogła spać dopóki się sama nie obudzę jest bardzo kusząca :)
I jeszcze na coś czekam, ale to cyt cyt tajemnica - coby nie zapeszać :).

Aha, no i po ostatnim buszowaniu po blogach znowu mnie ciągnie do Tarota... kilka lat temu poszedł w odstawkę... raz, że przestałam się w pewnym momencie dogadywać ze swoja talią, dwa, że Disiek do kart jest mocno zjeżony, trzy, że zajęłam się runami...
a teraz znowu ciągnie...

czwartek, 7 października 2010

The best scene ever

http://www.youtube.com/watch?v=gBPkBFl6E3k&feature=related

niestety nie da się wkleić samego filmiku

http://www.youtube.com/watch?v=3su6hUqf6CE

a szkoda

no nic, wracam do dłubania mitenek :) tak, mnie też to dopadło (ale ciężko, żeby nie - przy takiej pogodzie)

podejrzewam, że zdecydowanie nie będą się nadawały do pokazania - robię je ze starego sweterka, który był robiony maszynowo, co oznacza, że nie udało się z niego uzyskać ani jednej nitki dłuższej niż 2 m. no, 2,5 m :P generalnie to mają tyle supłów, których jeszcze nie umiem dobrze ukryć, że szok... ale są, nie rozpadają się i są ciepłe :)

na pierwszy raz wystarczy.

wtorek, 5 października 2010

porządkowo

się wzięłam za porządki.

a to niespodzianka, co poleciała do Fairy :)


teraz dziubam kolczyki i jeszcze coś :) oczywiście, wszystko na wczoraj ><" ale znowu sie obrobić jakoś nie mogę...

piątek, 1 października 2010

po warsztatach

A oto efekt wczorajszych warsztatów :)

oczywiście jako totalna kretynka :P przykleiłam pszczółkę do góry nogami :P
ale Wojtek się tym nie przejmuje, a to on będzie głównym użytkownikiem :)


Co do samego decoupage'u - technika bardzo mi się podoba i z chęcią się w to pobawię, jak będę miała więcej czasu i pieniędzy :)


a to wcześniej wspomniana torebeczka ze szmateksa, za złotych 5 nabyta.
jest malutka, ale ma mnóstwo kieszonek :)

Poza tym, wizyta w Leclercu zrujnowała mi budżet domowy :P wpadłam do Kulturomaniaka po płyty, żeby Wojtkowi przegrać te podniszczone... i wyszłam z książką :P

no ale jak mogłam jej nie kupić...
"Palimpsest"

czwartek, 30 września 2010

czekanie

pofrunęła paczka do Fairy. Teraz czekam z trwogą, czy zawartość się spodoba :P

no i trochę psoty chochlikowe przystopowały :)
materiał się znalazł, tło wróciło, z nićmi nauczyłam się mniej więcej obchodzić, tak żeby się nie rwały (choć czuję się, jakbym frywolitkowała z pajęczyny :) )

co prawda włóczek nie ma dalej i skleroza też nie osłabła, ale jest zauważalnie lepiej :)

no i trudna decyzja do podjęcia - czy kupić upatrzoną szmatę czy zaczekać.
wieczorem się pomyśli.

teraz zmykam do Leclerca na warsztaty decoupage'u.

poniedziałek, 27 września 2010

jeeeeeeeesień... jeeeeeeesień.....

jesień się zaczęła (wow, odkrycie! :P) tylko dlaczego prawie od razu listopadem? jakoś się czuję dzisiaj... zimno, mokro, paskudnie.
nic mi się nie chce, tylko bym spała.
malutki też mi dziś do wiwatu daje ostro

i jeszcze jakieś chochliki mi psocą
tło z bloga znikło
materiału kawałek co do szycia miał być - zniknął
nici się rwą
w szmateksach brak włóczek
skleroza dopada, co do sklepu nie wyjdę to o czymś zapomnę

strach się za wypalarkę brać, bo coś spalę

trza się z domowymi dogadać, bomiewezno

na pocieszenie - torebka ze szmateksu za złotych pięć - zdjęcie będzie, jak upiorę :P



i piosenka na dziś
Were-owl

piątek, 24 września 2010

A oto zawartość wczorajszej paczuszki od Quiran :)

prześliczne kordonki
i równie śliczne kolczyki :D



ode mnie wcześniej powędrował do niej komplecik biżuterii, roboczo nazwanym "Celtyckie domino" :P


oraz zakładka



a tu jeszcze materiałki :D

czwartek, 23 września 2010

^_____^

Jesień zaczyna mi się całkiem miło :)
Po pierwsze - dotarła paczuszka od Quiran, a w niej 5 motków cieniowanego kordonka i prześliczne kolczyki :)
po drugie - paczuszka z Dekorii z próbkami materiałów - które, teraz wymyśliłam, przydadzą mi się do czegoś tajemniczego :D
po trzecie - lampka nocna z Biedronki :P taka fajniutka, jak się ją głaszcze, to mocniej świeci :D

no i piękna pogoda...


teraz zmykam robić ciasto

po prostu

dobrej jesieni
udanych zbiorów

Mabon

środa, 22 września 2010

cudo :)

właśnie odebrałam paczkę od Fairy, a w niej...


Elfia Wróżka :)

teraz mam zagwozdkę, bo Disiek (ślubny znaczy się) zaklepał, że to jego, bo bardziej klimatycznie na nim wygląda XD trzeba się będzie póki co jakoś dzielić :)

I część

niespodzianki dla Fairy :)


tru poganiane łyżki :)

teraz czas zabrać się za drugą część - to potrwa dłużej, bo ta część jest bardziej skomplikowana :)

no i pozostanie niespodzianką do końca :P

na razie wietrzę mieszkanie :D jednak przy pracy wypalarką trochę smrodu się robi :P (szczególnie przypalonych włosów, które mi na oczy spadają...)

btw. może ktoś mi kupi pre-paid do WoWa za gold z gry? ;P jacyś chętni? anyone?

wtorek, 21 września 2010

ołówek w ruch

Dostałam (pieniądze), wybyłam (do sklepu), zakupiłam (elementy na wymianę za wspaniałe coś od Fairy).
Teraz siedzę i szkicuję, wycieram, szkicuję, wycieram, szkicuję... ale zaczynam się zbliżać do takiego projektu, który spełnia moje wyobrażenia :).
Aha, i na warsztaty decoupage'u się zapisałam w przyszłym tygodniu. Tego jeszcze nie próbowałam :P. A ponieważ nie próbowałam i nie wiem, jak to będzie mi iść i czy w ogóle się spodoba, stwierdziłam, że nie będę wydawać kasy na farby, lakiery itd, tylko pójdę do sklepiku, tam mi na warsztatach wszystko dadzą :P. A najwyżej potem się odpowiednio zaopatrzę :)

wracam do ołówka :P

sobota, 18 września 2010

:/

krzyżyki to mnie dzisiaj nie lubią :( kolejny błąd, muszę spruwać pół robótki (całe szczęście niewielkiej, ale... ><")

będzie co innego, bo mnie to ewidentnie nie lubi ><"

piątek, 17 września 2010

:)

5 lat temu o te porze, zastanawiałam się, czy dotrwam do końca własnego wesela :P

poniedziałek, 13 września 2010

:(

a jednak nie ogarniam.

Ale od jutra znowu będę ogarniać :P

wtorek, 7 września 2010

ogarnianie

ogarniam.
bluzka ogarnięta - trzeba było wymienić gumkę, bo stara sparciała. przy okazji odkryłam cudowne urządzenie - na pudełku nazywa się toto oddzielacz - bardzo ułatwiło pozbycie się nici :) mała rzecz, a cieszy.
ogarnięta tez recenzja, blog i - w kolejce - sznureczek do naszyjnika dla siostrzenicy i wbicie 60 lvlu w WoWie :D

poniedziałek, 6 września 2010

pofrywoliła sobie...

w wakacje :)
dopiero teraz zechciało mi się robić zdjęcia
i jeszcze bardziej odczuwam potrzebę posiadania przynajmniej nowych akumulatorków - bo przy tych, co są - trzy -cztery zdjęcia i po ptokach - ładowanie od nowa ><"





kolejna obróżka


a to miało być przy obróżce, tylko zapomniałam przyszydełkować ><"


"Suncatcher" - niestety zdjęcie w oknie nie wyszło






listek


mam za dużo różowego kordonka :P



wzory stąd:
http://tatsaway-patterns.blogspot.com/
http://yarnplayertats.blogspot.com/
http://ladyshuttlemaker.blogspot.com/
http://birgitstatting.blogspot.com/

piątek, 3 września 2010

ha!

trza by się wziąć za siebie, bo to co jest, to kiepsko jest :P

jako że zaczął się wrzesień, starsze dziecię wybyło do przedszkola (wiem, wyrodna jestem :P), zaczyna się jakiś rytm dnia ustalać...

do roboty!

piątek, 16 kwietnia 2010

wtorek, 9 marca 2010

.

pojechane sny dzisiaj miałam.
najpierw śniło mi się, że razem z dwójką przyjaciół (za cholerę nie mogę sobie przypomnieć kto to był) ratowaliśmy jakąś dziewczynę z kopalni jakiegoś narkotyku. pomagała nam jakaś kobieta.... oczywiście po sporej ilości problemów udało się dziewczę uratować. potem we trzy zatrudniłyśmy się w moim liceum jako sprzątaczki i odprawiałyśmy bluźniercze rytuały w kanciapach :) gdy wzywałyśmy duchy żywiołów, z nieznanych mi powodów na północy wzywałyśmy ducha Pieczonego Ziemniaka, a na południu ducha Marynowanego Pomidora. Potem wszedł Sasza (rusycysta) i rozdał całej klasie tematy prac dyplomowych. W międzyczasie rusycysta zamienił się w polonistkę i zaczął objaśniać tematy. Np. Kamila (koleżanka, która siedzi obecnie w Australii) dostała temat "Magiczne mauzoleum Stasia z "W pustyni i w puszczy"".
Ja natomiast dostałam temat na opowiadanie - Kłopoty w wyzimskim burdelu. Miało zaczynać się od tego, że pijany w trzy dupy Geralt malował sobie rzęsy. No i oczywiście trzeba było uratować jedną z dziewczynek.
Zaczęłam pisać od zakończenia, które było bardzo smutne i gorzkie - jak na Wiedźmina przystało... ale nie skończyłam bo obudził mnie Antek, domagając się butli.

poniedziałek, 22 lutego 2010

:P

mam szafeczkę... i przeczucie, że jednak jest za mała :P upycham, upycham i nijak nie da się wszystkiego zmieścić :P no cóż, na następne urodziny kupię drugą. ale do tego czasu mam zamiar w końcu wygrać w tego totka :D

Malutkiemu zęby dalej nie wyszły... wściekły jest prawie cały czas, z rąk prawie nie schodzi... a jak schodzi, to na podłogę i buszuje po całym mieszkaniu. Zaczyna raczkować, bo narazie to się głównie ciąga po podłożu :P

a ja siedzę i jojczę nad brakiem czasu i rąk - coś bym ładnego zrobiła...

poza tym łapię się, że coraz częściej myślę po angielsku :P

czwartek, 18 lutego 2010

echhh...

męczący dzień, a dopiero połowa minęła. Malutki jest straszliwie umęczony - zęby i szczepionka na raz... prawie z rąk nie schodzi. O Średnim nawet nie chcę myśleć, jak mi znowu będzie jęczał tak jak wczoraj, to się zastrzelę chyba. I jeszcze okres do tego, nerwy, mama w szpitalu (niby rutyna, ale...) i w ogóle wkurz totalny...

A Dużego pewnie przegonię do Jyska jak wróci... moja szafeczka na pierdolnik na mnie czeka :D. Będę mogła w końcu ze stołu sprzątnąć.

poniedziałek, 8 lutego 2010

worried...

I'm worried.

something is happening there and I cannot help...

yet...
we all must face consequences of our choises..

sobota, 30 stycznia 2010

Something

Quand tu, quand tu me prends dans tes bras
Quand je regarde dans tes yeux
Je vois qu'un Dieu existe
Ce n'est pas dur d'y croire
(When you, when you take to me in your arms
When I look in your eyes I see God exists
This is not hard to believe in)

Before I met you I wasn't terribly lucky
Every prince charming lost charm after twelve
But then you came and made the past look so funny
Put my old sadness to sleep on a shelf

If this was meant to be
Don't condemn me to be free
And even if we never marry
I will always love you, baby
Childishly

'Cause something
You've got something I can't resist
Things are what they will be
When I look into your eyes
They say to me that God still exists

And there's something
You've got something I can't resist
Things are what they will be
When I look into your eyes
They say to me that God still exists

You make me believe
You make me believe

I love the temperature and smell of your body
The shape of your lips and the size of your nose
I love that everything you say is so funny
Plus you're the best kisser that I've ever known

You've see the way I am
Without make-up, without clothes
And you accept me like nobody
And I will always love you, baby
With eyes closed

'Cause something
You've got something I can't resist
Things are what they will be
When I look into your eyes
They say to me that God still exists

And there's something
You've got something I can't resist
Things are what they will be
When I look into your eyes
They say to me that God still exists

You make me believe
You make me believe

Quand tu, quand tu me prends dans tes bras
Quand je regarde dans tes yeux
Je vois qu'un Dieu existe
Ce n'est pas dur d'y croire

There's something
I believe...

There's something
I believe...

There's something
I believe, I do
You make me believe...

Je t'désire.






Shakira :P

czwartek, 21 stycznia 2010

zimno

na dworze mróz i w domu też zimnica... młodym cały czas z nos ów cieknie.

i zniechęcenie letkie mnie dopada. w sumie mało co mi się chce, mężu też. gramy w Final Fantasy (ja w IX, małż w XII) albo oglądamy "Fringe".
Nie chce mi się czytać (mi?), mimo że mam co - z domu zabrany "Lód" Dukaja, 2 książki po angielsku od znajomej i jeszcze "Droga Szamana" Harnera nabyta ostatnio w zawrotnej cenie 8,50 w Buchmanie :)...
I choinkę trzeba rozebrać, bo przeszkadzać zaczyna...
I dziś i przez weekend wizytacja ;>

Chyba pójdę pookradać Beatrix :P


Aha, ponieważ rozkleiły mi się kozaki, zawzięłam się i od wczoraj zasuwam w glanach :P Takie ładne są, że się na nie napatrzeć nie mogę :P

wtorek, 12 stycznia 2010

runy

ciekawą wróżbę dziś dostałam :)

na pierwsze pytanie - peorth :P
złośliwie lekko, bo przecież faktycznie znam odpowiedź, a przynajmniej głęboko w nią wierzę.

potem dagaz

a dalej berkano, thurisaz i na koniec eihwaz.

a więc śnijmy.


a co do snów - przedwczoraj śniło mi się, jak ksiądz z Wilkowyj i Więcławski próbowali mnie złożyć w ofierze Odynowi :D

za to dzisiaj miałam mix Epoki Lodowcowej, WoWa i telefonów komórkowych (mąż wczoraj wybierał sobie komórkę :)). nie wnikam, jak Iphone działał wśród lodowców :P

sobota, 9 stycznia 2010

...

martwię się. sny mam raczej alarmujące, a nie mam nawet odwagi, żeby zapytać, czy wszystko w porządku.

ja naprawdę jestem pogrzana jakaś.


a przy okazji radość - przyszedł mysi sprzęt. można się brać do pracy. chciałam jeszcze materiał na rytszmatę, ale stwierdziłam, że narazie wolę szafeczkę na mój pierdolnik. bo już się nici, koraliki, bigle i końcówki od wypalarki zaczynają walać po całym mieszkaniu.

przy okazji w planie mam konkurs na craftladies - ale jeszcze nie wiem, co dokładnie :P

środa, 6 stycznia 2010

FF

I'll be waiting... for you... so... If you come here... You'll find me.
I promise.


http://www.youtube.com/watch?v=q09quI356sQ

poniedziałek, 4 stycznia 2010

trochę...

trochę dla mnie, trochę dla niej, trochę dla niego, trochę dla wszystkich

http://www.youtube.com/user/poleslaw#p/c/98E48CD2396AE93E/19/95o50Qt_JhA

noworocznie

tak przy okazji nowego roku zaczynam chyba lekko popadać w paranoję. jeśli komuś zależało, żebym zaczęła bać się ludzi - może sobie pogratulować, jestem na najlepszej drodze.
ale się jeszcze nie dałam.

tylko bardzo mnie korci, żeby przestać być w końcu tą dobrą i łagodną... a zacząć się zachowywać jak prawdziwa złośliwa wiedźma :P.
co prawda, nie jestem pewna czy umiem.

a póki co, mąż w pracy, Średni Łobuz u dziadków jeszcze (dziś wraca), Mały Łobuz pakuje stópki do buzi i usiłuje z różnym skutkiem uciekać z łóżeczka, a ja kopię skarby, szkolę aeony i czytam jak wychować czarownicę :).

Ogłoszenia