Pomoc dla Lenki

niedziela, 10 lipca 2011

...

ok, przesadziłam. Ostatnie wydarzenia - tzn. poród (chociaż łatwy i szybki), zdrowie Lenki, nerwy, latanie do szpitala, dwójka szalejących od tego wszystkiego dzieciaków i mąż popadający w depresję... no, zmęczyło mnie to trochę :P. A jeszcze do tego zaczęłam domożonowieć (piękny termin ukuty przez mojego brata na bazie angielskiego "housewife") - latam, sprzątam i robię się jeszcze bardziej zmęczona. I nie umiem odpuścić.... bo jest bajzel/bo jak on umyje gary, to ja muszę potem poprawiać/bo nie posprzątają jak trzeba/bo... setka absurdalnych powodów . Padam na pysk, ale dalej lecę - bo...jw.
A powinnam sobie odpoczywać, póki mogę (tym bardziej, że Wojtek pojechał do dziadków), cieszyć się Leną, ładną (wreszcie) pogodą, podziergać sobie... to nie.

Tak po prawdzie, to przez nerwy. Wyniki EEG dostaliśmy we środę - prawidłowe ^^. Mega ulga, ale...zostało nam jeszcze ostatnie badanie... wyniki będą za tydzień albo dwa...na choroby metaboliczne.
Zawsze uważałam się za cierpliwą osobę... ale teraz to czekanie po prostu mnie dobija.

Niemniej, na razie Leniuszek :P ma się dobrze, zaczęła marudzić (żeby się człowiek cieszył, że dziecko marudzi :P) i w ogóle więcej dźwięków wydawać (bo wcześniej była tak przerażająco cicha...)... w ogóle prawie bezproblemowe dziecko :P (tfu tfu) - przynajmniej dopóki nie próbuje jej się nakarmić. Włożenie jej smoka do buzi (wciąż jest na butelce - i chyba tak pozostanie :/) to niezła gimnastyka, bo młoda zaczyna się straszliwie wykręcać... żeby nie było - jak już smok w dziobie jest, to wsuwa aż miło... dopóki się smoka nie wyjmie, bo wtedy gimnastykę zaczynamy od początku...

Front robótkowy.
Zdjęcia małego Totorka będą dziś, większy się musi zrobić - i to od zera. Znalazłam podobną włóczkę na Wielkim Alu, ale okazało się, że jest bardziej niebieska, niż ta, którą miałam... i trza robić od początku.


a oryginalne Totoro wyglądają tak, jakby ktoś nie wiedział :)


A na koniec...
Wojtek pożyczył Lenie Totorka


Jedi Master Lena
czyli księżniczka po kąpieli :P - strasznie mi się podoba to zdjęcie - w sumie jedyne, na którym wyszła mniej więcej tak, jak wygląda :P
(jak ja nie umiem robić zdjęć ><")

PS. Dzisiaj też nie będzie angielskiej wersji notatki. Odmóżdżyło mnie ostatnio. Z czasem może potłumaczę...
***
No english version of note this time - again. I'm really tired... but I hope to translate this two soon...

piątek, 1 lipca 2011

w domu ^^/ at home ^^

dziękuję za wszystkie ciepłe komentarze :)
Dzisiaj w końcu puścili nas do domu... Przyznam, że wracałam z lekkim niepokojem - bo o ile wiedziałam, że Wojtek na siostrę bardzo czeka, to nie wiedziałam jak zareaguje Antek... o Wojtka potrafi być bardzo zazdrosny. A tu niespodzianka - na początku był tak wpatrzony w bajkę, że nic nie zauważył, a jak Michaś mu w końcu - trochę na siłę - pokazał Lenę... najpierw zdumienie... a potem nie chciał odejść od łóżeczka :). Głaskał malutką, pokazywał rączki i nóżki, przytulać chciał... :) Zdaję sobie sprawę z tego, że to dopiero pierwszy dzień, potem na pewno pojawią się jakieś problemy... ale narazie - jest fajnie :).
Malutkiej w domu też jest chyba dobrze... tak spokojnie sobie śpi...

Co do spraw zdrowotnych młodej - na USG powiedzieli, że komory co prawda są powiększone, ale są w górnych granicach normy; wodogłowia nie widać, przepływy ma w porządku.... tak więc powinno być wszystko w porządku. Dzięki bogom, ominęła ją tomografia i rezonans. Dzisiaj jeszcze miała EEG i  końcu - po trzecim podejściu - udało się je zrobić... wyniki w poniedziałek albo we wtorek. Badania z Warszawy będą za dwa - trzy  tygodnie. USG kontrolne za miesiąc, neurolog za trzy miesiące, badanie w poradni genetycznej - jak najszybciej. Rehabilitacji też narazie nie ma, dostała tylko zalecenie na jedno ćwiczenie. Tak więc jeszcze trochę się będę martwić, ale już nie tak bardzo... no i z domu :P.

Poza tym - moje, teraz już średnie dziecię dzisiaj skończyło 2 latka :). Niestety, ze względu na te wszystkie szpitalne historie, było bez ciasta i prezentów... :(. Ale postaramy się to nadrobić.

Z frontu robótkowego - gotowy jeden Totorek, na drugiego zabrakło mi włóczki :(, a nigdzie nie mogę dostać  podobnego koloru. Może ma ktoś na zbyciu kłębek albo jeszcze lepiej dwa szaro-niebieskiej włoczki na szydełko 3kę?. Dziubie się też - dalej - woreczek, oraz filetowe cuś. :). Zdjęcia będą... kiedyś :P.

Ogłoszenia