Pomoc dla Lenki

poniedziałek, 28 grudnia 2009

...

już prawie dwa miesiące...

dalej boli.



jutro do domu z najmniejszym.

i dobrze, bo chociaż u mamusi dobrze, to się pałętam z kąta w kąt i za dużo myślę.

poniedziałek, 21 grudnia 2009

One wish

I just don't want to be forgotten.


I want her to remember, that there's a place where she's always welcome.

I want her to remember, that there are people that always love her and care about her no matter what happens.

niedziela, 20 grudnia 2009

Yule

Wszystkiego dobrego - po prostu. I światła w życiu.

Zapalimy sobie światło, które wszystko opromieni
Sina kreską horyzontów oddzielimy się od cienia
Sina kreską horyzontów oddzielimy się od cienia

Narobiby sobie ciepła, niepoprawni znów jak dzieci
W mrok pójdziemy jak do tańca i będziemy idąć swiecić
W mrok pójdziemy jak do tańca i będziemy idąć swiecić

(...)

A. Garczarek "Piromani"

piątek, 18 grudnia 2009

kołysanka

ostatnio zebrało mi się na bajki - wygrzebuję synkowi starszemu bajki, które miałam na winylach :) no i znalazłam swie moje ulubione - cygańskie - "Zaczarowaną Skrzynkę" i "Matkę Słońca", Szczególnie ta druga teraz pasuje - w okolicach Yule :)... no i jest tam jedna z najpiękniejszych kołysanek jakie znam :)



Śpij gdyś wrócił mój jedyny
na słoneczny dwór
już Ci krzywdy nie uczyni
król złowrogich chmur...

śpij mój synku, uśnij że mi
gdy wyfruniesz z nocnych cieni
znów się cały świat odmieni
gdy zapieje kur...

Złóż zmęczoną złotą głowę
abyś ruszyć mógł
na wędrówki swoje nowe
wśród niebieskich dróg...

Znów się zacznie Twoja praca
będziesz cały świat ozłacał
a wieczorem do mnie wracał
na domowy próg...






...
A jutro do rodziców na święta - rano będę kląć, bo się nie spakowałam, ale już mi się nie chce :P

jeszcze niech mi ktoś powie, czemu w domu tak zimno.


aha, i prezent dziś od męża dostałam :) piękną wisiołkę

mała mydlarnia

na prośbę Vrede :)

efekty mydlane (przed pakowaniem i dopiero co zastygłe :D)

waniliowe (po porządnym wyschnięciu są różowawe :))

pomarańczowe


kakaowe



z miodem i cynamonem




a przepis:

idziemy do jakiegoś supermarketu i kupujemy mydło - białe, bez dodatków (takie do mycia i prania :)) - najlepiej Biały Jeleń, względnie Biały Wielbłąd. Mydełko może być i inne, ale nie ręczę za to, jaki będzie efekt :).
Po powrocie wyciągamy tarkę i trzemy mydełko na wiórki na największych oczkach. Można też pokroić, ale gorzej się rozpuszcza. Wrzucamy to w garnek i wstawiamy w kąpiel wodną. Dodajemy trochę wody (jakieś 15-30 ml) mieszamy. Po kilku minutach powinno się zacząć rozpuszczać (jak się nie rozpuszcza, to trzeba dodać jeszcze trochę wody). Kiedy zaczyna wyglądać jak masa, można dodać jeszcze trochę wody albo olejku/oliwy/oleju zwykłego :) - wtedy się jeszcze lepiej rozpuści. Dodajemy składniki jakie tam chcemy - cynamon/miód/kakao/whatever, dokładnie mieszamy i pakujemy w foremki (może być opakowanie po serku na przykład - albo coś większego, zawsze można pokroić). Stawiamy gdzieś, żeby sobie ładnie zastygło (teraz jest wygodnie, wystarczy wystawić na balkon i za godzinę można pakować :)).

Ot i całe robienie mydełek :) Większych problemów przy tym nie ma, chyba że komuś bardzo przeszkadza lekki zapaszek smażonych mydlin :)

środa, 16 grudnia 2009

.

durny dzień
nie tylko u mnie nów daje w kość :P


z True Blood wysiadłam w połowie drugiej serii. teraz pewnie rzucę się na Tudorów - poza oglądaniem House'a i Ally McBeal oczywiście - ale Ally tylko z mężem, a House jak się megaupload przeładowuje :P

Ally jest cudna (nie mówię o głównej bohaterce, w której podoba mi się głównie to, jak się wywala na prostej drodze - po prostu uroczo :))
ah, i piękne określenie - gupik emocjonalny (by Richard Fish)


dziś pół dnia robienia prezentów - manufaktura mydełkowa szła pełną parą. efekt - 30 mydełek różnych kształtów, rozmiarów i hmmm... składów :D

a wczoraj w użyciu drewienka... nieźle się dogadujemy, chociaż nic odkrywczego nie mówią. upewniły mnie tylko w jednej decyzji :)



czwartek, 10 grudnia 2009

...

something is dying in me...


szczerze, nie wiem, jak długo jeszcze dam radę względnie sobie radzić z tą sytuacją... coś we mnie powoli obumiera...
but that's not love



wpadam w te frywolitki i inszości zbyt głęboko.

zdesperowana zaczęłam nawet oglądać True Blood (jestem na 10tym odcinku i dalej nie wiem, czym ludzie się tak ekscytują - Carnivalowi do pięt nie sięga :P)


chcę nie myśleć

sobota, 5 grudnia 2009

...

muszę zrobić zakupy :) jak prawdziwa kobieta doła zabijam zakupami :P
na liście - rzutka, 5 metrów czarnego welurku, upatrzony wisiorek, książka (a nawet dwie), a od wczoraj jeszcze czółenko do frywolitek i zapas kordonka :D.
a, także kanwa oraz Biały Jeleń, ale to już do prezentów :P

tylko mężowej wypłaty jakoś nie widać :P

a cała sytuacja... gmatwa się. może powinnam być bardziej cierpliwa, może powinnnam się była powstrzymać - ale nie umiem. nie obiecywałam niczego, czego nie mogłabym dotrzymać (w przeciwieństwie do pewnej osoby - zapomniał wół jak cielęciem był).
co w tym dziwnego - jest mi ciężko i chciałabym po prostu, żeby to się jak najszybciej skończyło, obojętnie z jakim wynikiem (chociaż oczywiście wolałabym pozytywne rozwiązanie :P)...
no ale cóż... wplątałam w to mimowolnie męża (jest mi z tym źle, nie chciałam ><" powinnam sama sobie z tym poradzić)... teraz on narzuca tempo.

Ogłoszenia