Pomoc dla Lenki

wtorek, 5 kwietnia 2011

a miało być tak pięknie....

ale natura szperacza uniemożliwiła :P.
Miałam się z rana zebrać od rodziców, zajrzeć po drodze na busa tylko do dwóch sklepów... a wyszło jak zwykle :P. Przebuszowałam połowę "chińczyków" i kilka większych ciuchajów. Z "chińczyków" wyszłam z termometrem na balkon i przekonaniem, że albo coraz gorszy badziew tam jest (nawet jak na chińczyki), albo ja się zoraz bardziej wybredna robię :P.
Za to z ciuchajków wyniosłam książkę z bajkami irlandzkimi (po anglijsku ofc, ale dla mnie to akurat nie problem) i trochę ciuszków też się znalazło... dwie koszulki nocne (akuratnie będą do szpitala :P, no, przynajmniej jedna z nich), bluzka na mój gigantyczny brzuch, spodnie ciążowe i sukieneczka - letnia - ta akurat miała być na "już po wszystkiem", ale po zmierzeniu okazało się, że uda się w nią wbić i teraz, jeśli jakimś cudem nagle temperatury zrobiłyby się letnie :D. I panu mężu spodnia nabyłam, nie wiem, czy dobre, bo jeszcze nie mierzył.
Ale na busa się spóźniłam i do domu przyturlałam się tak, że zaraz trzeba było lecieć po dziecię do przedszkola (drugie zostało u  dziadków)...

Za to pod zamkiem w Lu nic nie znalazłam :(. Chociaż może i lepiej ]:> - dzisiaj taki dzień, że jeszcze by mi jakiś badziew w oko wpadł i kasa wyrzucona w błoto...


A miałam chociaż przedpokój dziś ogarnąć i pochować szaliki...


Ale wizyta u rodziców udana - córeczka została odpowiednio porozpieszczana (chociaż nie przez dziecię, które znowu urządziło mi pobudki o 6 rano)
Maryś również została nawiedzona (i jeszcze raz dzięki za ubranka :D)
i w ogóle było przyjemnie ^^

a od jutra do roboty.
W planach - odgruzowanie piwnicy, rzucanie meblami u dziecków, zabawy w małego ogrodnika i generalne uprzątnięcie resztek zimy z chałupy.
Mam też szatańskie plany dotyczące półek, ale o tym innym razem. Przeprasuję jeszcze kilka ciuszków, coby nie wyjść na totalnego lenia i padam - jednak ta pobudka o 6 rano dała trochę w kość :P

Aha. żeby nie było - mnie choróbsko również nie ominęło. Dzięki bogom, pomęczyło tylko jeden dzień :)

5 komentarzy:

  1. Oj to dobrze, że pomęczyło tylko jeden dzień :)
    Nie ma co się przemęczać za bardzo w ciąży.. :) ja to bym chyba tylko nadrabiała zaległości książkowe.. ;)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powtorze za Natalia wszystko a od siebie dodam, ze...gratuluje zdobyczy!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic się nie martw, ja w ciuchaju byłam z kolei dzisiaj - i też się spłukałam :P Btw co Ty masz w piwnicy że ją musisz aż odgruzowywać? O.o? :P Hmm, ale co by to nie było i tak życzę powodzenia :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. w nadmiarze słoików i ubranek po dzieciach :P plus cała sterta niewaidomoczego, co się wynosi do piwnicy, bo akurat w domu przeszkadza :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważaj na te porządki z tym łatwo przesadzić. A przemęczona kobieta to zła kobieta :)))) Co do zakupów - mój mąż pracuje w second. Świetnie Cię rozumiem hehehe.

    OdpowiedzUsuń

Ogłoszenia