na prośbę Vrede :)
efekty mydlane (przed pakowaniem i dopiero co zastygłe :D)
waniliowe (po porządnym wyschnięciu są różowawe :))
pomarańczowe
kakaowe
a przepis:
idziemy do jakiegoś supermarketu i kupujemy mydło - białe, bez dodatków (takie do mycia i prania :)) - najlepiej Biały Jeleń, względnie Biały Wielbłąd. Mydełko może być i inne, ale nie ręczę za to, jaki będzie efekt :).
Po powrocie wyciągamy tarkę i trzemy mydełko na wiórki na największych oczkach. Można też pokroić, ale gorzej się rozpuszcza. Wrzucamy to w garnek i wstawiamy w kąpiel wodną. Dodajemy trochę wody (jakieś 15-30 ml) mieszamy. Po kilku minutach powinno się zacząć rozpuszczać (jak się nie rozpuszcza, to trzeba dodać jeszcze trochę wody). Kiedy zaczyna wyglądać jak masa, można dodać jeszcze trochę wody albo olejku/oliwy/oleju zwykłego :) - wtedy się jeszcze lepiej rozpuści. Dodajemy składniki jakie tam chcemy - cynamon/miód/kakao/whatever, dokładnie mieszamy i pakujemy w foremki (może być opakowanie po serku na przykład - albo coś większego, zawsze można pokroić). Stawiamy gdzieś, żeby sobie ładnie zastygło (teraz jest wygodnie, wystarczy wystawić na balkon i za godzinę można pakować :)).
Ot i całe robienie mydełek :) Większych problemów przy tym nie ma, chyba że komuś bardzo przeszkadza lekki zapaszek smażonych mydlin :)
Rewelacja! Zrobię sobie (i może jeszcze zdążę na prezenty pare machnąć) ;-D Tylko upoluję najpierw jakieś ciekawe foremki.
OdpowiedzUsuńKąpiel wodna, tzn garnek w garnku z wodą?
ta jest :)
OdpowiedzUsuń