Ostatnio w końcu udało mi się w trakcie zakupów nie zapomnieć o bateriach do aparatu, więc zaraz sypnie zdjęciami :)
po pierwsze - efekty opierniczania się :)
przed lukrowaniem...
... i po lukrowaniu :)
po drugie - pierniczki i pomarańcze chyba zwabiły mi gryzonie... i nie mam tu na myśli dzieci, które pierniczkami obżerają się bez umiaru (tzn. Wojtek, Antoś głównie je nadgryza i chomikuje pod szafkami ><")
sami spójrzcie...
(myszony są na prezent dla bratnich kotów :D)
i trochę staroci, jakieś biżuterie, jakieś frywolitki, bransoletki... generalnie cały śmietnik, którego do tej pory nie chciało mi się obfocić :P
to by było na tyle :)
jeśli wystarczy mi samozaparcia, to może jeszcze uda mi się dziś skończyć prasowanie, ubrać choinkę i polukrować przynajmniej część pierniczków do jedzenia :D
Podziwiam, podziwiam.. napracowałaś się ;)
OdpowiedzUsuńMi by się trochę energii przydało... a mieszkanie nie dość, że śliczne i pięknie ozdobione, to do tego pięknie pachnie :D
Mnie czeka lukrowanie! :p aż się boję...
OdpowiedzUsuńI choinka też, ale do kupienia, bo nie mamy jeszcze.
ale różności....a pierniczki wyglądają bardzo smakowicie, nic dziwnego,że myszorki się pojawiły :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne kolczyki i pierniczki takie smakowite aż chciałoby się schrupać :)
OdpowiedzUsuńAleś się babo narobiła ;) A ja dopiero jestem w trakcie... wszystkiego :P
OdpowiedzUsuńja po prawdzie też :P rozbebłane wszystko, własnego biurka spod starty niezbędnych rzeczy nie widzę :P
OdpowiedzUsuńŚlina cieknie na pierniczki a te kolczyki zielono fioletowe sa CUDNE !!!!
OdpowiedzUsuńale będzie kolorowo na choince :)
OdpowiedzUsuń