Pomoc dla Lenki

wtorek, 29 marca 2011

...

ostatnie dni upływają mi pod hasłem - my home, my hospital :P

w sobotę w nocy Wojtek wymiotował... zrzuciłam to na karb ogromnej ilości naleśników, jaką pochłonął tego dnia, tym bardziej, że podobne przygody z przejedzenia już mu się zdarzały.. resztę nocy rykiem uprzyjemnił Antoś. W niedzielę niby nic się nie działo, ale dziecka z jednej strony jakieś niemrawe były, z drugiej - strasznie drażliwe... W poniedziałek od rana Wojtka dopadła biegunka, przed południem dołączył do niego Antek, a do wieczora wzięło również pana męża... tylko jakoś mnie ominęło (tfu tfu), ale może to dzięki witaminkom, albo po prostu nie czuję, bo po żelazie w tabletkach i tak mnie wywraca na drugą stronę...
Dzisiaj Wojtek już w porządku, resztę też puszcza.
A ja mam ochotę wykonać efektowny "pad na pysk".

Oby do końca tygodnia :P
W niedzielę najprawdopodobniej wybiorę się razem z Antkiem do rodziców, odwiedzę Marysię :), dam się trochę porozpieszczać (już to widzę - jak znam Antoniego, to zafunduje mi pobudkę o 5 rano ><"), sprzedam dziecko na tydzień i, jak wrócę do domu, wezmę się za porządniejsze sprzątanie gniazda :).

A coby nie było tak zupełnie łyso i bez obrazków, to pokażę, jakie prezenty ostatnio dostałam :)

śliczne pocieszajkowe kolczyki od Dysiaka 
(genialnie prezentują się przy moich czarnych golfikach, które ostatnio namiętnie noszę - choćby dlatego, że tylko w nie się jeszcze mieszczę :P)
 i równie śliczne - i pachnące frezją - woreczki od Kasi
Wojtek oczywiście od razu zawłaszczył sobie tą z elfikami (bo przecież mają skrzydełka, sukienkę i kwiatki w najpiękniejszym kolorze - różowym :D)

a żeby nie było, że się obijam i nic nowego nie robię...
nad stołem zawisła sobie gałązka, na której wciąż przybywa ozdób :)


(tutaj trochę łysa, bo zdjęcie robione w sumie pierwszego dnia - w przesilenie

 a tu kolejny pentakl - na zamówienie, dziś poleciał do nowego właściciela. Życzenie było, żeby był prosty - to i jest :D
przy okazji podskoczył mi skill w pirografii :D

teraz zmykam zajmować się typowo damskim zajęciem - cerowaniem majtek i skarpetek :P

5 komentarzy:

  1. Tak, tak, spodziewam się ciebie niechybnie :) :D Dziecisków szkoda, ale to wiruch wiosenny, który panuje wszędzie, u nas był chrychający, ale też już ok :) & jakie masz ładne nowe rzeczy... i czyżby na gałązce były moje ptaki?? :) :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje twoje :) w końcu jakieś miejsce dla siebie znalazły, bo wcześniej tak się smętnie pałętały z miejsca na miejsce... jeszcze trochę i zaczną wić gniazdko :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki za Twoją wytrwałość przy rozchorowanej gromadce ;)

    gałązka śliczna z tymi ozdóbkami :)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, tak :) gałązka śliczna, świetny pomysł na ozdobę nad stołem :) Zdrówka dużo życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sliczna galazka!
    Wspolczuje "domowego szpitala" i szczescie w nieszczesciu, ze Ciebie ominelo (tfuj, tfuj)
    Kolczyki kobiece, pasowac beda nie tylko do czarnych golfikow Tuomeczko:-)
    A w ogole to trzymam za Ciebie kciuki:-)))))
    Sciskam Cie slonecznie cieplutko i moc pozytywnych mysli sle:-)))))

    OdpowiedzUsuń

Ogłoszenia