chwilowo.
Michał powiózł chłopaków do dziadków. Wojtek wróci w niedzielę, Antek zostaje na dłużej - prawdopodobnie póki nie urodzę. Mam straszliwe wyrzuty sumienia - jak za każdym razem, kiedy jedzie na dłużej niż 3-4 dni. Nie wiem, z Wojtkiem nigdy nie miałam takich problemów, a z tym małym... przecież on jest taki malutki :P pal licho, że to już kawał chłopa...
Przez trzy dni będę się cieszyć, że nikt mnie nie ściąga z łóżka o 5 rano, ale potem... oj, będzie ciężko :P.
ale póki co - dwa dni bez dziecków ^^
byczyć się co prawda nie bardzo jest czas, bo jeszcze trzeba zrobić parę rzeczy, w tym zakupy większe... ale, co, ja nie dam rady? :P
jestem wręcz ostentacyjnie dzielna
nic nie poradzę, mam sporo energii :)
a niestety, że dodatkiem do nadmiaru energii są koszmarnie opuchnięte nogi, to kończy się na zadręczaniu małżonka coraz to dziwniejszymi pomysłami :P
dziubię powolutku szydełkowy woreczek... potem w kolejce czekają mydełka, znowu szydełko (dla odmiany jakaś zabawka albo torebeczka - to dla siostrzenicy na urodziny), pewnie jakieś buciki dla dzieciątka, bo sobie przecież nie daruję... :) i całe mnóstwo planów... dzisiaj jeszcze chyba przejdę się pozbierać płatków dzikiej róży do suszenia, bo jak turlam się z Wojtkiem do przedszkola i patrzę ile tego leży, to aż się serce kraje...
i jestem bardzo dzielna, prawda?
...
a figa, nie chcę być dzielna, mam ochotę sobie poryczeć. trochę z powodu własnej głupoty (szczególnie w stosunku do pewnych krówkowatych stworzeń), a trochę po prostu...
idę się z rozpaczy potopić w wannie. I przespać.
...
Za trzy godziny znowu będę dzielna. No bo kto da radę, jak nie ja.
My Mamy chyba już tak mamy:) że nawet niewielka rozłąka z dziećmi powoduje natręctwa rozmyślań o nich non stop! I ciągle się wydaje, że one są takie maleńkie...a czas upływa tak szybko, że aż strach! Dla mnie jesteś bardzo dzielna :) Zazdroszczę tej energii! Może podzielisz się odrobinkę? :)Pozdrawiam piątkowo!
OdpowiedzUsuńhehe, chętnie się podzielę :) może mi się wtedy uda poleżeć, bo doktorka mnie gania, że nie leżę. Żeby nie było, leżeć plackiem nie muszę, ale zalecała, żebym częściej kończyny w pozycji horyzontalnej wyciągała... a ja nie umiem :P.
OdpowiedzUsuńNo powiem, że mnie wzruszyło to co napisałaś. Ja sama nie tak dawno, acz tylko z jednym, czekałam na narodziny nowego człowieka. To zadziwiające jak zupełnie różne osoby i niezależne mają te same rozterki. A może wcale nie tak różne? Jestem z Tobą myślami i pamiętaj, że chwila odpoczynku zrobi dobrze i Tobie i maluchom a i dziadkowie będą zadowoleni :) Trzymaj się cieplutko
OdpowiedzUsuńUe tam, babo, nie wyj, nie ma co ;) Dziecki wrócą, Antonio u babci się rozbałajda i nic mu nie będzie (nooo... chyba że go porwę ciemną nocą :P), zobaczysz że łatwiej Ci się będzie ogarnąć na spokojnie (heh, chociaż Ty i tak jesteś ogarnięta :)), więc nic się nie martw - a energii to zazdroszczę i ja, bo ja to jak wiadomo leniwa jestem :P ;)
OdpowiedzUsuń