męczący dzień, a dopiero połowa minęła. Malutki jest straszliwie umęczony - zęby i szczepionka na raz... prawie z rąk nie schodzi. O Średnim nawet nie chcę myśleć, jak mi znowu będzie jęczał tak jak wczoraj, to się zastrzelę chyba. I jeszcze okres do tego, nerwy, mama w szpitalu (niby rutyna, ale...) i w ogóle wkurz totalny...
A Dużego pewnie przegonię do Jyska jak wróci... moja szafeczka na pierdolnik na mnie czeka :D. Będę mogła w końcu ze stołu sprzątnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz