dziękuję za wszystkie ciepłe komentarze :)
Dzisiaj w końcu puścili nas do domu... Przyznam, że wracałam z lekkim niepokojem - bo o ile wiedziałam, że Wojtek na siostrę bardzo czeka, to nie wiedziałam jak zareaguje Antek... o Wojtka potrafi być bardzo zazdrosny. A tu niespodzianka - na początku był tak wpatrzony w bajkę, że nic nie zauważył, a jak Michaś mu w końcu - trochę na siłę - pokazał Lenę... najpierw zdumienie... a potem nie chciał odejść od łóżeczka :). Głaskał malutką, pokazywał rączki i nóżki, przytulać chciał... :) Zdaję sobie sprawę z tego, że to dopiero pierwszy dzień, potem na pewno pojawią się jakieś problemy... ale narazie - jest fajnie :).
Malutkiej w domu też jest chyba dobrze... tak spokojnie sobie śpi...
Co do spraw zdrowotnych młodej - na USG powiedzieli, że komory co prawda są powiększone, ale są w górnych granicach normy; wodogłowia nie widać, przepływy ma w porządku.... tak więc powinno być wszystko w porządku. Dzięki bogom, ominęła ją tomografia i rezonans. Dzisiaj jeszcze miała EEG i końcu - po trzecim podejściu - udało się je zrobić... wyniki w poniedziałek albo we wtorek. Badania z Warszawy będą za dwa - trzy tygodnie. USG kontrolne za miesiąc, neurolog za trzy miesiące, badanie w poradni genetycznej - jak najszybciej. Rehabilitacji też narazie nie ma, dostała tylko zalecenie na jedno ćwiczenie. Tak więc jeszcze trochę się będę martwić, ale już nie tak bardzo... no i z domu :P.
Poza tym - moje, teraz już średnie dziecię dzisiaj skończyło 2 latka :). Niestety, ze względu na te wszystkie szpitalne historie, było bez ciasta i prezentów... :(. Ale postaramy się to nadrobić.
Z frontu robótkowego - gotowy jeden Totorek, na drugiego zabrakło mi włóczki :(, a nigdzie nie mogę dostać podobnego koloru. Może ma ktoś na zbyciu kłębek albo jeszcze lepiej dwa szaro-niebieskiej włoczki na szydełko 3kę?. Dziubie się też - dalej - woreczek, oraz filetowe cuś. :). Zdjęcia będą... kiedyś :P.
Miło czytać takie posty... To gigantyczna ulga, dla mnie nic gorszego niż zamartwianie się o zdrowie dziecka czy męża nie ma... Oby wszystko szło już górki :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie ,ze jestes bardziej zadowolona i wierze ,ze bardzie dobrze,dziekuje ,ze sie podzielilas z nami i zycze wielu radosci i tylko dobrych wiadomosci!
OdpowiedzUsuńSuper, cieszę się bardzo że jest w porządku :DDD A co do wełny to i ja ją mam na uwadze, tak więc wiesz, jak znajdę to się podzielę ;)
OdpowiedzUsuńW domu najlepiej ^^ i z taką mamuśką to już raj na ziemi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę zdrówka dla skrzatów ^^
Ciesze się, że dziewczyny już w domku... w domowym ciepełku bowiem szybciej się nabiera sił. Mocno trzymam kciuki za zdrówko Lenki. Będzie dobrze! :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o kłębki wełny to musiałabyś wrzucić może chociaż fotke włóczki... Mam troche janso niebieskiej włóczki, ale nie wiem czy by pasowała :)
Nooo i w ogóle czekamy na foty :)
Pozdrawiam ciepło...
Fajnie, ze jestescie juz w domku i to w komplecie Tuomeczko:-)
OdpowiedzUsuńZa Leneczke trzymam kciuki, mam nadzieje ze leciu ku lepszemu a Tobie Kochana, zycze usmiechu i wszystkiego naj!
Sciskam!!!
Trzymamy kciuki! Będzie dobrze na pewno :*
OdpowiedzUsuńDzieki za linka ^^
OdpowiedzUsuńchyba znalazłam Panią na forum wicca. choć widziałam Pani blog już wcześniej. ale to niesamowite, bo nigdy jeszcze nie widziałam dorosłej kobiety, żony, matki wiccanki.
OdpowiedzUsuńwszystko tu jest takie śliczne, Pani prace, i ten szablon i maluchy. Nie wiem czy wolno mi o to pytać, ale czy Pani mąż też jest wiccaninem czy po prostu traktuje Pani religię jako dodatek do całej Pani postaci?