Święta i sylwester przeminęły jakoś błyskawicznie... a nowy rok przyniósł mi dwie bardzo ważne rzeczy :)
Po pierwsze - mój malutki Antoś (tak, wiem, że to kawał chłopa już...) chodzi do przedszkola ^^ Na początku oczywiście była walka z paniami i badanie, co tak naprawdę wolno, a co nie... ale już jest całkiem dobrze ^^ Martwiłam się troszkę, czy będzie chciał zostać sam (niby wcześniej panie go czasem brały na godzinę czy dwie - ale zawsze był wtedy z tatą)... a tam. Pogalopował na salę i nawet nie pomachał :P.
Mój przedszkolak ^^
Moje obydwa przedszkolaki :) z jakże świątecznym pożywieniem
Wy też tak macie, że dzieci na święta jedzą głównie suche bułki? i proszą o szynkę "zwykłą, tylko, babciu, nie tą świąteczną", a od ryby uciekają z krzykiem?
Po drugie - Lena w końcu zaczęła się przekręcać na brzuch :) Wcześniej udawało jej się to tylko sporadycznie i przy sprzyjających warunkach (tzn. lekkie nachylenie podłoża).. a teraz kręci się... no nie powiem, że jak mała turbinka, bo z przekręcaniem się z brzucha na plecy nadal są problemy, ale z wielkim uporem. Ostatnio Mysza rezyduje głównie na podłodze, gdzie pełza sobie po kocyku i ćwiczy mięśnie plecków... tylko co jakiś czas trzeba ją kłaść na pół godziny na leżak, żeby obeschła, bo ślini się straszliwie. Ma również już dwa dolne ząbki oraz zajada jedzonko łyżeczką. Przy okazji wyjaśniła się pewna tajemnica. Otóż mała nie chciała jeść łyżeczką. Próbowaliśmy tak i siak, ale Lena nigdy nie chciała zjeść więcej jak 4-5 łyżeczek i to płaskich. W końcu się tajemnica wyjaśniła... młoda nie przepada za jabłkami ><". A my, przyzwyczajeni po chłopcach, pierwsze co daliśmy - to jabłka ><" Babcia dała marchewkę - i wtrząchnęła od razu prawie cały słoik ^^".
Przyzwyczajenia są ZŁE!
Myszka dostała w grudniu nowe ćwiczenia, w tym jedno... hmmmm... podobno spora część rodziców boi się je wykonywać :P. Z boku faktycznie wygląda trochę strasznie... ale podobno działa cuda. I mogę to potwierdzić ^^. W sumie od kiedy zaczęliśmy robić to ćwiczenie nastąpiła duża poprawa.
Ciekawe co nam pani rehabilitantka zapoda w poniedziałek (kolejna wizyta) :).
Przed świętami byłam w jakimś permanentnym niedoczasie... położyłam przygotowanie świąteczne na całej linii. W domu nie ma nawet choinki ><". Co prawda niespecjalnie się tym szczypałam, bo całe święta i sylwestra spędziliśmy u moich rodziców, z krótkimi wypadami po reszcie rodziny.
Jedyna dekoracja świąteczna na czas w moim domu...
Zainspirowana stroikami
cub@_libre
Za to poczyniłam prezenty.
Może niezbyt okazałe, ale był prikaz finansowo się nie wyżymać, ino symbolicznie (heh, jakbym miała z czego się tak wyżymać :P). No i się podobały, to najważniejsze. W pierniczeniu oczywiście dzielnie asystował mi Wojtek.
A tu pierniczkowa Pani, z moim nowym ukochanym kubeczkiem w tle :)
Więcej fotek pierniczków (poza jeszcze następnym) nie zdążyłam zrobić... wyszły w tym roku tak dobre, że większość nie dotrwała nawet do świąt.
Dekoracje świąteczno-zimowe poczyiłam post factum, tzn. w trakcie nalotu twórczego w niedzielę. Pamiętacie stertę moich gałęziaków? Część - brzozowe - znalazła już zastosowanie :)
Niestety nie zaryzykuję zdjęcia w normalnych kolorach. Ściana z wielkim krzykiem domaga się malowania :P Niestety będę mogła je uskutecznić najwcześniej w trakcie ferii.
A tutaj bliżej wianuszki :)
Jak widać, znalazły w nich cichy domek na zimę sówki od
Dziabki oraz
marychetkowy ptaszek :)
a ten wisi w kuchni :)
Z reszty gałęzi brzozowych powstała nowa przyjaciółka
No co, prawdziwna wiedźma powinna mieć miotłę, czyż nie?
A na sam koniec - cieplutka jeszcze metryczka - dziś skończona, zdjęcie zaraz po prasowaniu :)
Teraz tylko oprawić. Miała być na święta... ale jako że dziewczątka, dla którego ta metryczka powstała, nie można póki co odwiedzać - jest po poważnej operacji... więc stwierdziłam, ze nie mam się co spieszyć :P.Wzór DMC, nici dobierane po swojemu. Niestety takich nici cieniowanych, jakie powinny tam się znaleźć (o pięknej nazwie koloru - Whispering Wind), nie udało mi się nigdzie dostać, wiec skorzystałam z takich, jakie były.... Nie jestem do końca zadowolona z efektu, ale całość mimo wszystko prezentuje się nieźle. :)
Noworocznych podsumowań nie będzie (bo już po terminie :P), a postanowienie mam jedno (tzn. mam też inne, ale prywatne) - postaram się wrzucać przynajmniej jednego posta w tygodniu. Może uda się wtedy uniknąć takich tasiemców :P.
Dobrej nocy :)
Edit:
A zapomniałam się pochwalić :P na forum
Craftladies moje Totorki zostały zgłoszone do konkursu na najlepszą pracę roku 2011 :) dziękuję jeszcze raz za nominację oraz za głosy :)
Puchnę z dumy :>