Pomoc dla Lenki

piątek, 23 grudnia 2011

Życzenia, a jakże :)

Spóźnione życzenia dla wszystkich, którzy wczoraj świętowali Przesilenie i niespóźnione (:)) dla wszystkich, którzy będą świętować jutro.
Spokojności, zdrowia, nadziei i radości... i w ogóle wszystkiego dobrego.
Uściski

środa, 14 grudnia 2011

pół roku i brak czasu

Jak chyba większość osób, cierpię na przedświąteczny brak czasu ><". Dlatego dzisiaj będzie wiecej zdjęć niż treści :P

Po pierwsze primo :) - skończyłam Totorka ^^ w końcu (ależ mam rozpęd, zaczęłam go w czerwcu ><")
No ale jest, najstarsze dziecię jest wielce radosne z jego powodu.
Tak sie prezentują w komplecie :)


Po drugie primo - w końcu doczekałam się numerka na drzwi
(przy okazji rozwiewam wątpliwości do do zawieszki z poprzedniego posta - zawieszka wisi w domu :) nie zaryzykowałabym zamontowania jej na klatce)

Po trzecie primo - jakiś czas (długi, wiem :P) udało mi si wygrać konkurs w Lawendowej Farmie - w nagrodę dotarły do mnie materiały na zrobienie własnej sojowej świeczuszki.
(tylko mech mój :P)
A całkem niedawno wygrałam balsamiki do ust u Adriany z bloga Lili Naturalna :) Te już zdążyłam napocząć i gorąco polecam ^^ usta po nich są cudowne :)

Po czwarte primo - prezent pod choinkę dostałam w tym roku wyjątkowo wcześnie, bo jeszcze w listopadzie - ale jakoś do tej pory zapomniałam się pochwalić. Ale teraz prezentuję moją nową wielką miłość :D
Mam, mam, i jestem bardzo szczęśliwa ^^ co prawda do tej pory posłużyła mi do uszycia woreczka na piżamę dla Antka, który jednak czeka na wykończenie oraz do podkładania spodni... ale mam wobec niej wielkie plany na najbliższą przyszłość :).



A po piąte - the last but not the least  - tak naprawdę to najważniejsze chyba, więc to co najlepsze - zostawiam na koniec ^^
Myszka skończyła dzisiaj pół roczku ^^
I z tej okazji pokazał się również pierwszy ząbek ^^.
Moja duża dziewczynka ^^
Dziewczynka wsadza łapki do buzi oraz przekręca się na boczki, kilka razy nawet udało się na brzuszek ^^.


Dziękujemy wszystkim za dobre życzenia oraz dobre rady ^^.
Teraz pędzę próbować rozciągnąć czas, żeby wyrobić się ze wszystkim przed świętami :)


PS. W kilku miejscach wspominałam, że jestem nałogowym zbieraczem gałęzi :)
Oto dowód :D
A to i tak połowa tylko, druga część chowa się w kanapie lub leży w miejscu niezawadzającym, bo jest za długa na schowanie :P
Wszystko oczywiście ma w zamyśle odpowiednie przeznaczenie... teraz leżą i nabierają mocy urzędowej :).

sobota, 3 grudnia 2011

jeszcze żyję :)

Żyję, bloga ni porzuciłam, internetu nie odłączyli.
Po prostu - znów - nie ogarniam. Zakopałam się w listopadowo-zimowym dołku i ciężko mi się z niego wygrzebać...

Żeby nie było zupełnie "goło" - zawieszka. Powędrowała nad drzwi wejściowe, udaje, ze maskuje dosyć niefortunnie wystające kable po dzwonku. Dzwonek trzeba było wymontować, bo mieszkamy na parterze przy schodach i co raz ktoś się mylił i próbował naszym dzwonkiem włączyć światło na klatce, bądź też jakieś dowcipne dzieciaki dzwoniły sobie dla zabawy.
Zdjęcie ze względu na pogodę - jest jakie jest :P


Z frontu rodzinnego - byliśmy u pani neurolog w stolycy. Nie bardzo mogła pomóc, ale kazała nam się próbować dostać do Instytutu Matki i Dziecka - że może tam ją porządnie zdiagnozują. Mysza dostała też nową rehabilitację (Vojtę) - twardo męczymy Lenę 4 razy dziennie i chyba nawet widać efekty :P - malutka zaczęła w końcu porządniej głowę trzymać - szczególnie na brzuszku. 
I chyba niedługo będziemy mieć pierwsze ząbki, ale to jeszcze trochę czasu.
Wojtkowi po ponad dwóch bezproblemowych miesiącach znudziło się być grzecznym w przedszkolu :P. Stety albo niestety, moje najstarsze dziecię jest bardzo empatyczne i wrażliwe, i momentalnie łapie wszystkie nastroje panujące w domu... a ostatni czas był... cóż... nerwowy. Teraz sytuacja się uspokaja powoli, wiec mam nadzieję, że i jemu niedługo przejdzie.
Antoni powoli zaczyna mówić :P - chociaż przed nami jeszcze daleka droga. Mama, daj, siku (pokazując na nocnik - żeby nie było, nadal siku do nocnika robi tylko przed kąpielą; wszelkie inne próby usadzenia go na jego zielonym tronie kończą się tym, że mały siedzi na nim chwileczkę, po czym wstaje i chwilę później muszę wycierać podłogę)... raz, dwa, trzy... no i postaci z bajek - Maja, teletubisie po imionach, Haku, Ponyo, Kiki (Antoś już jest wiernym fanem Miyazakiego :P)... A na Lenę wciąż mówi Lala :)
Dostał też nowe łóżeczko - materac (i to wyjątkowo wygodny, po jednej drzemce na nim nie miałam ochoty wracać na własne łóżko), Pod Wojtka łóżkiem (Bijku - Wojtek ma wysokie łózko, takie na 1,20 m, więc nie jest to takie straszne :P - Antoś spokojnie może tam sobie usiąść wyprostowany :P)... Czasem nawet na nim śpi :P Chociaż w dzień ostatnio najczęściej śpi na górze, na łóżko Wojtka, a w nocy... notorycznie zasypia na podłodze ><"

A ja teraz idę jeszcze potarmosić (tak, wiem, ze jest północ... ale to mała sówka :P) i nakarmić Lalę.


PS. Dla wyjaśnienia - słoików nie robiłam dużo, bo mi się w piwnicy nie mieszczą. Moja mama jest przetworowym potworem :P dodać do tego babcie... i mam piwnicę po sufit załadowaną słoikami. Soki, dżemy... oraz ogórki kiszone na zupę (gotowce - tarte) - te ostatnie w ilościach przemysłowych. Tak więc wszelkie słoiczki póki co mogę robić na zasadzie "bo mi się tak zamaiło" :>

I dziękuję za wszystkie komentarze oraz witam nowe osoby obserwujące bloga :) 

Ogłoszenia